Dayron - 2014-09-12 17:20:58

Godzina 03:11 w nocy
Waszym zadaniem jest uratowanie porwanego 12-latka z rąk dwóch zamaskowanych bandytów. Za chwilę ma się odbyć wymiana, o dziwo przestępcy nie żądają pieniędzy w zamian za chłopca, a broni jego ojca. Zdesperowana matka ma się pojawić w miejscu wymiany z torbą, a w niej strzelba i dwa Kałasznikowy. Ty wraz z oddziałem SWAT czekacie ukryci w trawie obserwując całą sytuację przy użyciu noktowizora. Drugi oddział czeka na sygnał do ataku za ruinami rzeźni, w razie gdyby wrogowie chcieli odjechać bo tam zaparkowali swój samochód.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-12 17:24:26

Spoglądam na miejsce wymiany, dzierżąc w swej dłoni MP5 z tłumikiem. Jeszcze tylko naciągam kominiarkę na twarz i można działać. Naciskam na słuchawkę w uchu i mówię:
- Team Red, na miejscu. Czekamy na Tango. Gdy dojdą do kobiety puszczamy dwa flashe i wkraczamy, over.
Dziwne, że przestępcy chcą broni. Może są członkami jakiejś sekty i po prostu dozbrajają się? To będzie całkiem możliwe. Jeżeli nie zabijemy ich, to będzie można ich przesłuchać. Czekam cały czas na rozwój akcji.

Dayron - 2014-09-12 17:33:25

- Zrozumiałem, czekamy! - odpowiedział funkcjonariusz w słuchawce. Właśnie podjeżdżało srebrne Porsche kobiety. Zatrzymała się i wyjęła z bagażnika czarną torbę ze znaną wam już zawartością. Czekała w miejscu wymiany dwie minuty, a twój towarzysz Brad spoglądał przez lornetkę na całą sytuację. Nagle podeszło do niej dwóch zakominiarzonych facetów z pistoletami typu USP. Jeden z nich trzymał chłopca z zaklejonymi ustami i oczami. Wygląda na to, że są zwykłymi amatorami.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-12 17:36:45

- Widzimy Tango, ETA 30 sekund do rozpoczęcia akcji, over. - powiedziałem do słuchawki. - Tom, White, przyszykujcie flashbangi. Pierwszy ma polecieć między tych amatorów, a drugi przy kobiecie. - odbezpieczyłem broń. - ETA 10 sekund, przygotować się. - przez te dziesięć sekund poprawiłem sobie kominiarkę, po czym mówię: - Wkraczamy, rzucać. SWAT to profeska, na pewno rzucili tam gdzie chciałem. Gdy tylko wybuchły granaty, wstałem i zaczęliśmy biec, mierząc im w głowy.
- LAPD, na glebę, zanim Was zabijemy!

Dayron - 2014-09-12 18:01:22

Miałeś prowadzić tą akcją, więc wszyscy automatycznie wykonywali twoje polecenia. Tom i Edward bezzwłocznie sięgnęli po granaty błyskowe i odbezpieczyli je mając na sobie również gotowe do użycia MP5. Pozostali kucnęli i trzymali przed sobą karabiny szturmowe strzelające na nieco dalsze odległości, w razie gdyby zdążyli ukryć się gdzieś w gęstej roślinności. Serce trochę ci waliło, po prostu boisz się, że zabiją dziecko bo dobrze wiesz jak to jest stracić kogoś bliskiego. Dziesięć sekund minęło, w tym czasie matka próbowała wynegocjować, aby najpierw oddali dziecko. ATowcy wyrzucili w mgnieniu oka, jeden trafił bandytę w łepetynę, drugi dostał się pod zgrabne nogi kobiety.
Faceci byli zaskoczeni, zdążyli niestety postrzelić matkę dziecka w brzuch. - Miała nie mówić psom, KURWA! - granaty wybuchły tworząc niesamowity błysk i huk jednocześnie. Dziecko upadło na ziemię i spróbowało uciec z tego miejsca. - Policja! Rzuć broń! - wykrzyczeli z całych sił antyterroryści, co ciekawe każdy mierzył im w inne części ciała. Jako że byli ogłuszeni i przez chwilę nic nie widzieli zaczęli strzelać gdzie tylko mogli. Jeden dostał serię w klatkę piersiową i lewą nogę, tamten drugi biegł w głąb lasu.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-12 18:07:11

- Kurwa, trafili matkę. - naciskam słuchawkę. - EMS potrzebne, postrzelona kobieta. - momentalnie widząc, że drugi ucieka, przymierzyłem i puściłem serie w jego nogi, biegnąć za nim. Nawet, jeżeli nie trafiłem, to momentalnie zawieszam na ramieniu MP5, a z kabury wyciągam Tasera, który ma całkiem niezły zasięg - nim celuję w jego plecy i oddaję strzał. Gdy tylko trafiłem z MP5 lub tasera, podbieram i od razu kopię podejrzanego z nogi w twarz, odwracam go na brzuch i skuwam plastikowymi zippami.

Dayron - 2014-09-12 18:32:25

- Ambulans w drodze! Bez odbioru. - odpowiedział wasz zwiadowca, który przesiadywał w jakimś autku niedaleko miejsca wymiany. Trzech SWATowców przeszukało umierającego porywacza i zabezpieczyli broń jaką przy sobie miał. Nie było sensu już wzywać drugiej karetki bo i tak zaraz zginie. Funkcjonariusze ze szturmówkami HK416 osłaniali cię bo podejrzany co chwilę zatrzymywał się by oddać strzał. Rozpoczęli ostrzał w jego stronę. Biegł tak szybko, że potknął się o wystający z ziemi korzeń i upadła mu broń. - Leż! Nie ruszaj się! - krzyknęli czarni podbiegając do niego mając go cały czas na celownikach. Przestraszył się, więc posłuchał was. Nie zdążył nic powiedzieć bo dałeś mu mocnego kopa w twarz. - Wysłali mnie... to nie tak, do chuja! - oczywiście, że amator bo profesjonalny porywacz wiedziałby jak to wszystko działa.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-15 20:19:33

- Zamknij mordę, gówno mnie interesuje to, co teraz gadasz, jesteś aresztowany! - po skuciu zawiesiłem mp5 na ramieniu, przygniotłem do kolanem do ziemi i zacząłem go dokładnie, od stóp do głów, przeszukiwać. Może ma coś, co go dodatkowo obciąży albo coś, co pozwoli nam natrafić na jego zleceniodawców.
- Przeszukajcie tego trupa i udzielcie pierwszej pomocy kobiecie. - powiedziałem przez słuchawkę.

Dayron - 2014-09-15 20:36:19

W końcu się uciszył i dał się dobrowolnie przeszukać, w jego sakiewce znalazłeś mały granat dymny, a w kieszeni była urwana karteczka gdzie pisało "AK-47, Benneli Nova dla Basara". Zaraz antyterrorysta wziął go w swoje ręce i zaprowadził do nieco dalej zaparkowanej furgonetki, a drugi zabezpieczył jego gnata i szedł zaraz za nimi do pojazdu.
Zaraz usłyszałeś odpowiedź w słuchawce: - Robimy co się da, ona cały czas się wykrwawia, gdzie ta karetka? - chwila moment i już podjechał do was na sygnale ambulans z ratownikami, którzy natychmiast zajęli się postrzeloną i zawieźli ją prędko do najbliższego szpitala.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-15 20:47:43

- Do bazy, gdy wrócę, chcę mieć wszystko, co mamy w bazie na temat słów kluczowych Benneli Nova, Basar. Do drużyny, gdy stwierdzicie zgon drugiego wezwać techników, niech spakują ciało. - powiedziałem do słuchawki. Mam jakieś dziwne wrażenie, że słyszałem gdzieś słowo Basar. Ruszyłem w stronę swoich współpracowników - mam nadzieję, że jeszcze nie zabrali dzieciaka, bo chciałbym z nim zamienić parę słów. Tak więc idę w miejscu, gdzie dzieciak był.

Dayron - 2014-09-15 20:55:16

- Okej! - odpowiedział wasz informatyk w bazie, natomiast twoja drużyna zdążyła już wezwać ekipę techników, właśnie go pakowali do wozu. - Dzieciaka zabrali razem z matką. - stwierdził jeden z funkcjonariuszy, po czym wsiadł do furgonetki. SWAT czekali na ciebie bo chcieli już jechać z bandytą na przesłuchanie prosto do waszego biura.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-15 21:04:05

Skoro go zabrali, to będę musiał wybrać się do szpitala.
- Do bazy, dowiedzieć się, do jakiego szpitala matka z dzieckiem pojechali i wysłać tam patrol, pod drzwiami ich sali ma być ciągle jakiś policjant. - mruknąłem do słuchawki, podbiegając do furgonetki. Szybko wsiadłem, trzymając się za rączkę (często takie furgony mają otwarte drzwi - po prostu, żeby nie wypaść). Oczywiście granat z kartką zabrałem, mam je w samarkach do dowodów.

Dayron - 2014-09-15 21:24:53

- Z pewnością do najbliższego, a w waszej okolicy najbliższy znajduje się na 4319 Traction Street. - odpowiedział z bazy. Od razu gdy wsiadłeś do furgonetki pojechaliście do biura, obok ciebie siedział skuty kajdankami porywacz, nie był zbyt przyjemny.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 18:44:56

- No to wyślijcie tam jakiś patrol, żeby pilnować tej matki, mówię po raz drugi. - Powiedziałem do słuchawki zirytowany. Naprawdę, czasem myślę, że na centrali siedzą idioci, których nie chcą puszczać w teren, by nie ryzykować życia ich i innych. Spoglądam na złapanego... Nie, nie mogli go wynająć profesjonaliści - profesjonalista nie zatrudniłby amatora, bo bałby się sytuacji takiej, jak ta - jego najemnik zdany na naszą łaskę.
- Masz przejebane jak w ruskim czołgu, stary. - powiedziałem do niego.

Dayron - 2014-09-16 18:56:40

- Tak, tak, słyszałem, trochę przysypiam, to chyba normalne... - odpowiedział koleś z centrali. Jechaliście dalej drogą do biura. Bandyta po usłyszeniu twoich słów odwrócił się i spojrzał w szybę. Po jakimś czasie dotarliście do waszego podziemnego garażu. Antyterroryści wyszli prowadząc go prosto pod salę przesłuchań. Spotkałeś waszego analityka Pete'a, który zajmował się zwykle przesłuchaniami. SWATowcy zostawili wam go i odeszli.
- O! Coś chyba wam, kurwa, nie wyszło, co? - uśmiechnął się szyderczo Pete do podejrzanego.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 19:02:33

Złapałem go za łapy i wprowadziłem do sali przesłuchań, tam usadowiłem go na krzesło. Dalej mam kominiarkę i nie zamierzam jej zdejmować - skoro sam byłem na akcji jego przesłuchania, to nie mogę sobie teraz pozwolić, by wiedział, jak wyglądam.
- Kolego, nie wiem, czy jesteś świadom, w co się wpierdoliłeś. Porwanie dziecka, granat dymny, możemy doczepić, że chciałeś go użyć przeciwko nam, ostrzelanie funkcjonariuszy, postrzał kobiety, przez co walczy o życie... Jesteś świadom, że nie wyjdziesz z pierdla do końca Twojego, zafajdanego życia? A twój koleżka nie żyje. BYŁO KURWA WARTO?

Dayron - 2014-09-16 19:12:47

Pete wszedł do sali z dwoma kubeczkami kawy, jeden podał tobie i usiadł na krześle biorąc łyka.
- Ale ty nic nie rozumiesz, psino! - krzyknął porywacz, a gdy już się uspokoił zaczął gadać: - Zmusił mnie... Basar, ten skurwysyn groził, że mnie wyda psiarni za takie tam incydenty... - nagle wtrącił się Pete: - Czego chciał? - zapytał. - Broni... tylko. Kałacha, rewolwerów, snajperek i strzelb, o swoich planach nic nie mówił, chciał po prostu byśmy dostarczyli towar. - po czym zamilkł.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 19:16:02

Cóż, wystarczy odpowiednio postraszyć delikwenta i mówi to, co chcemy usłyszeć.
- Basar, Basar... Imię i nazwisko, adres zamieszkania, jak wygląda, mów szybko, dopóki mamy ochotę z Tobą w ogóle rozmawiać. - powiedziałem mu, krzyżując ręce na piersiach. Mam nadzieję, że gnojek jest na tyle zesrany, że zezna wszystko, jeżeli nie, to i tak mam na takich, jak on plan. Za pewne będzie się upierał, że on nic nie wie. - Od razu Ci mówię, lepiej nie próbuj wciskać mi kitu, że nie wiesz, jak się nazywa.

Dayron - 2014-09-16 19:30:12

- Co? Jeszcze może jego ulubioną pozycję seksualną? Człowieku... - w jego oczach widać było lekkie przerażenie, wiedział już i tak, że nie znajduje się w najlepszej sytuacji. - Jesteś już upierdolony po uszy, więc pytam się czy jeszcze coś od ciebie można wyciągnąć? - ostrym tonem powiedział twój kolega. - Sarvin... Barry, ja pierdolę, ale nie wiem jak dokładnie się nazywa, jego ludzie przychodzili do mnie i mówili o co chodzi, zostawcie mnie, wolę już spędzić tę noc z pierdolonymi gejami niż z wami! - oznajmił.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 19:35:33

- Radzę Ci nie pyskować, bo jeżeli żaden z nas nie stawi się za Tobą w sądzie, to będą Cię ruchali do końca życia. - zaśmiałem się, wyszedłem do sąsiedniego pokoju, rozdzielonego z salą przesłuchań ścianą i lustrem weneckim.
- Wszystkie informacje o Sarvinie Barry na miesiąc temu. - powiedziałem do słuchawki. - I dalej czekam na informacje, o które prosiłem wcześniej. - zamierzam go chwilę stąd poobserwować, zobaczyć, jak zareaguje na to, że bardziej aktywny koleś od przesłuchań sobie poszedł.

Dayron - 2014-09-16 19:45:24

Kolega Pete zaczął się ostro kłócić z podejrzanym, ale niestety nic nie mógł więcej od niego wyciągnąć. - No, sprawdziłem tego Basara... ksywka wzięta oczywiście od personaliów Barry Sarvin, poszukiwany przez FBI za morderstwa i napady w Nowym Jorku, należał do jakiegoś gangu, więcej nie wiem. Ah, żeby cię uspokoić... w szpitalu jest już dwóch policjantów. - wasz informatyk Jacob, jest często trochę nieogarnięty, ale mimo to potrafi być genialny.
Chwilę później Pete złapał gościa za kark i wyprowadził go chcąc oddać funkcjonariuszom do aresztu śledczego.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 19:53:08

- Szkoda, że nie masz jakiegoś jego adresu... Postaraj się wyszukać. - powiedziałem przez słuchawkę. Cóż, trzeba pomyśleć. Wyciągam z kieszeni telefon, dzwonię do FBI.
- Thomas Cunningham, Detektyw LAPD, potrzebuję pilnie połączyć się z osobą odpowiedzialną za śledztwo w sprawie Barry'ego Sarvina. - powiedziałem, gdy tylko ktoś odebrał. Najlepiej będzie, jeżeli połączymy swoje siły, wtedy szybciej namierzymy tego gościa. Z resztą, FBI jest wyżej i tak pewnie musielibyśmy go odesłać do nich.

Dayron - 2014-09-16 19:58:57

- Jak to mówią... zrobię co w mojej mocy! - odpowiedział i rozłączył się. Po chwili połączyłeś się z agentem odpowiedzialnym za śledztwo w sprawie Basara. - Agent Robbinson, słucham? Znaleźliście Sarvina? - spytał.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 20:03:07

- Nie, jednakże mamy gościa, który porwał dzieciaka w zamian za bronie... Właśnie dla niego. Drugi porywacz zginął podczas akcji. Nie chcecie z nim pogadać? Dowiedzieliśmy się w sumie tylko tyle, że Sarvin chciał kałacha, rewolwerów, snajperek i strzelb. - powiedziałem przez słuchawkę, dokładnie obserwując podejrzanego. Może uda mi się wymyślić jakiś sposób, by ten cwaniaczek przypomniał sobie coś jeszcze. Choć w sumie... Niech FBI się też z nim pomęczy. Skoro go szukają, to równie dobrze możemy przekazać to im.

Dayron - 2014-09-16 20:12:01

- Jasna cholera, uważajcie! Ostatnio Sarvin był odpowiedzialny za zabójstwo świadków takiej tam akcji, potem nagle zniknął ze stanu Nowy Jork. Miejcie każdego kto widział to całe zdarzenie pod obserwacją! - zawiadomił pan Robbinson. - Dobra, dzięki za powiadomienie, skontaktujemy się z pana przełożonymi i na pewno wam pomożemy, dobranoc! - rozłączył się.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 20:15:25

Zanim się rozłączył, powiedziałem mu:
- Spokojnie, świadków pilnują policjanci.
Idę do aresztu śledczego, do naszego koleżki.
- Stary, masz przepierdolone. FBI ma dowody, że byłeś bardzo bliskim "ziomkiem" Basara... Może zaczniesz gadać, czy mamy zacząć pracować na karę śmierci dla Ciebie? Twój wybór, masz minutę na przypomnienie sobie jakiejś porządnej informacji. - oparłem się o ścianę i obserwuję jego reakcję.

Dayron - 2014-09-16 20:29:35

- Mówiłem prawdę, zostaw mnie, jestem zmęczony... - twój koleżka naprawdę wyglądał na bardzo zmęczonego, może coś powie dopiero jak się wyśpi lub po prostu zesra się w majtki i będzie śpiewał.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 20:30:56

- Skoro wolisz dostać karę śmierci, to cześć. Drugi raz tu nie przyjdę. Dwadzieścia sekund. - powiedziałem, patrząc się cały czas na niego. No, kolego, to jest ten czas, w którym masz się złamać i wszystko mi wyśpiewać, inaczej będzie z Tobą naprawdę źle. Mam nadzieję, że moje zagrywki na niego zagrają. Specjalnie jeszcze spoglądam na zegarek na ścianie, jakby odliczając mu sekundy.

Dayron - 2014-09-16 20:45:31

Przestał cię słuchać i po prostu zamknął oczy i zasnął, znudziła ci się konwersacja z nim po kilkunastu sekundach, nie chciał nic powiedzieć. Stwierdziłeś, że to w końcu do niczego cię nie zaprowadzi. - Panie Cunningham, przyjdą z FBI i z nim pogadają, myślę, że lepiej jest się teraz przespać. - powiedział strażnik.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 20:49:34

- Może i racja... - trochę byłem śpiący. Cóż, wychodzę z aresztu i ruszyłem w stronę biura, które dzielę z kilkoma osobami. Tam jest kilka kanap, na których przeważnie spędzamy noce, gdy mamy jakieś śledztwa. Tak będzie i tym razem... Biorę z szafki koc, no i kładę się na kanapie, przykrywając się po szyję tymże kocem... Trochę się zdrzemnę, może przyjadą Ci z FBI. Może wpadnie mi kilka nowych pomysłów. Zamykam oczy i zaczynam liczyć owce - inaczej nie zasnę, ponieważ jeżeli nie skupię swojego umysłu na czymś konkretnym to mam istną burzę.

Dayron - 2014-09-16 21:00:52

Strażnik odprowadził faceta do celi, a ty wszedłeś do biura i po jakimś czasie zasnąłeś. Obudziłeś się o 12:00, a dokładniej obudziła cię koleżanka Kelly, która nie chciała żebyś czegoś ewentualnie przespał. Po chwili złapał cię twój przełożony, a obok niego był jakiś facet. - Thomas, to jest agent Robbinson z Federalnego Biura Śledczego, od dziś będzie z tobą pracował. - przywitał się z tobą.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 21:03:36

Mruknąłem podziękowania do Kelly, zwlekając się z kanapy, chowając koc i od razu parząc sobie mocną kawę. Nie zdążyłem nawet porządnie zaparzyć, a już jest ten agent.
- Dobrze, może nam się we dwójkę uda zatrzymać tego gościa. - uśmiechnąłem, ściskając jego dłoń. Po chwili jednak moja twarz znów nabrała swojego zwyczajnego, pozbawionego emocji wyglądu, dopóki nie wypiłem łyka kawy.
- Najpierw śniadanie, idziemy?

Dayron - 2014-09-16 21:11:48

Szef zostawił was samych, a Kelly wyszła gdzieś z dokumentami. - Ja już jadłem, nie lubię wstawać tak późno, ale jakiegoś fast-fooda mogę zjeść. - poszliście zaraz do bufetu, a Robbinson zamówił hot doga. Usiedliście gdzieś w kącie i rozmawialiście, aby trochę lepiej się poznać i żeby wam się lepiej pracowało. Nagle w swojej słuchawce usłyszałeś kogoś z centrali. - Tom, odezwij się! Jedź prędko do szpitala na... kurwa, wiesz gdzie! Niezidentyfikowany snajper ostrzeliwuje z sąsiedniego budynku okno, gdzie leży dzieciak tej matki, pospiesz się! Zaraz za tobą pojedzie furgon z AT.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-16 21:14:15

Zamówiłem sobie jakąś kanapkę i zacząłem gadać z kolegą... Nie zdążyłem nawet dobrze się wgryźć w kanapkę...
- Kurwa, już! - powiedziałem tylko do słuchawki, od razu się zerwałem.
- Jakiś snajper ostrzeliwuje z sąsiedniego budynku okno, gdzie leży dzieciak i matka! - powiedziałem, od razu biegnąć do swojego biura. Tam w pośpiechu wziąłem gnata, po czym pobiegłem do magazynu, wziąłem kominiarkę oraz kamizelkę z napisem: LAPD. Wybiegłem niemalże z budynku do auta, tam wystawiłem niebieski kogut i gdy wsiadł typ z FBI, ruszyliśmy z kopyta.

Dayron - 2014-09-17 17:56:07

Robbinson wstał i z Hot Dogiem w ręku wybiegł do podziemnego garażu. - Trzeba złapać tego strzelca, mógł zostać wysłany! -  w tym czasie, gdy ty ubierałeś się on już założył koguta na auto i czekał w nim na ciebie. Jak już wsiadłeś to wyjechaliście na pełnym gazie w kierunku szpitala. Dojechaliście po ośmiu minutach, twój kierowca zatrzymał się na ulicy rozdzielającej budynek szpitala od budynku, z którego prawdopodobnie strzelano. Za wami oczywiście było auto z grupą SWAT, która rozdzieliła się i pobiegła w dwie strony. Strzelcy wyborowi chcieli ustawić się w oknach, a Czerwoni przeszukać biurowiec w nadziei, że bandyta nie zdążył uciec. - Idę z Czerwonymi, a ty? - spytał w pośpiechu twój partner.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-17 17:59:47

Gdy tylko dojechaliśmy, od razu wysiadłem... I teraz jest dylemat - iść z czerwonymi do biurowca lub ze strzelcami osłaniać. Cóż...
- Ja pójdę ze strzelcami. - podjąłem od razu decyzję. Poszedłem do SWAT, by dali mi karabin snajperski, po czym od razu pobiegłem ze snajperami na miejsce, z którego mamy się czaić. Gdy tam dobiegliśmy, wybrałem sobie najlepsze okno, po czym naciskam na słuchawkę i mówię:
- Dobra, osłaniamy Was. - spoglądam na lunetę na dach, czy dalej tam jest. Jeżeli nie, zaczynam patrzeć w okna biurowca.

Dayron - 2014-09-17 18:15:43

Agent od razu przytaknął i z gnatem w ręku wybiegł za grupą czerwoną patrząc cały czas czy nie widać kolesia jeszcze tam na dachu. W środku na sali, gdzie leżała matka z dzieckiem dostrzegłeś wybitą szybę w oknie, przy którym siedział właśnie wasz snajper. Policjanci, którzy pilnowali tego pokoju przenieśli dzieciaka gdzie indziej, a matka leży teraz na sali operacyjnej. Większość pomieszczeń z oknami było teraz okupowane przez strzelców wyborowych, ale na szczęście znalazłeś dla siebie jakąś pozycję i dostałeś załadowany karabin snajperski.
- Jesteśmy w środku, trwa przeszukiwanie pomieszczeń. Miejcie oko na górne okna po prawej stronie! - powiedział do słuchawki Robbinson. Dach wydawał się być pusty, a w oknach widziałeś kilku pracowników.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2014-09-17 18:29:25

- Widzę kilku pracowników biurowca, uważajcie. - po ostrzeżeniu szturmowców lunetą spoglądam w miejsce, które polecił mi Robbinson. Mam nadzieję, że uda im się aresztować tego snajpera. Może dostarczyć nam jakichkolwiek informacji, które są, przy takich sprawach, na wagę złota.
- Mogę posłać strzał w żyrandol, chociaż wtedy się pochowają, co Wy na to? - spytałem się współpracowników. Trochę słaby był ten plan, ale jednak plan - nie chcemy wypłoszyć naszego podejrzanego, a jak usłyszy zamieszanie, to na pewno zwieje czym prędzej.

Dayron - 2014-09-17 18:50:46

- Dolne piętra czyste, pracownicy ewakuowani z trzeciego i czwartego, pozostają dwa ostatnie, z tyłu biurowca czeka kolejny oddział! - zameldował jeden ze szturmowców. - Daj spokój, Tom! Strzelaj tylko na rozkaz! - powiedzieli. Po jakimś czasie twoi współpracownicy zakończyli przeszukiwania budynku. - Ani śladu tego gnoja. W sumie nie dziwię się bo każdy w pełni sprawny człowiek zdążyłby spieprzyć w osiem minut. Zbierajcie się panowie! - zawiadomił Robbinson, mimo wszystko ten strzelec nadal grasuje po mieście. Wszyscy snajperzy w oknach zwinęli cały sprzęt i odjechali razem z pozostałymi antyterrorystami. Policjanci, którzy pilnowali kobiety stoją właśnie przed blokiem operacyjnym i mówią, że jest w tej chwili operowana bo dostała pociskiem dużego kalibru.

GotLink.pltransport taxi wałcz ukryta sobieszewo