Dayron - 2015-06-20 00:49:28

   Kolejny typowy dzień przeciętnego amerykańskiego funkcjonariusza. Codziennie kradzieże, napady, wykroczenia, zwłaszcza w takiej metropolii jaką jest Nowy Jork.
FBI od tygodnia zajmowało się szukaniem porwanej nastolatki, niejakiej Amandy Nelson. Z tego co wiesz uprowadzono ją bo jej ojciec lubił hazard i miał dość spory dług do spłacenia, którego do dzisiaj nie spłacił.
Ostatnio detektywi zgubili furgonetkę, która mogła należeć do porywaczy, w lesie, w którym znajdują się stare bunkry z czasów II Wojny Światowej. Idealne miejsce do przetrzymywania ofiar. Właśnie jedziesz ze swoimi towarzyszem Jamesem i furgonem SWAT do tamtych bunkrów.
Jesteście na razie na jakiejś leśnej drodze.

Godzina 11:32

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 00:53:54

- Możemy spodziewać się wszystkiego po tych kolesiach - ściągacze długów nie lubią, jak się im przeszkadza w odzyskiwaniu forsy. Musimy być cholernie ostrożni. - w sumie, do kogo ja gadam? Jadę w końcu z Jamesem, który jest starszy ode mnie o 10 lat - za równo wiekowo, jak i stażem w FBI. Poza nim przecież mamy elitarny SWAT - dla nich to jest kolejny dzień w pracy, można nawet rzec, że jeden z nudniejszych. Postanowiłem już nic nie mówić, tylko przygotować się. Dobra, znamy mniej więcej plany. A z Jamesem jako undercoverzy nie wchodzimy z SWAT-em, naszym zadaniem jest ogólnie zabezpieczenie terenu, chyba, że SWAT poprosi inaczej. Na odprawie detektywi mniej więcej podzielili się z nami budową terenu. Oby tylko ta sprawa nie stała się sprawą osobistą - w końcu porwali nastolatkę, a moja siostra wielce dorosła też nie jest...

Dayron - 2015-06-20 01:03:59

- Najpierw zabezpieczymy teren, a potem przeszukamy wszystkie cztery bunkry. Ty zajmiesz się raportowaniem na bieżąco. - zaradził James. James jest lepiej wyszkolony od ciebie i starszy, zna wszystkie procedury i potrafi zachować spokój chyba w każdej sytuacji. Ta operacja nie powinna być dla niego problemem. Najważniejsze to żeby dziewczyna wciąż żyła. Jim rzucił okiem na plany całego terenu i zatrzymał auto zaraz przy małym strumyku. Furgon z grupą SWAT zatrzymał się również bo podążał za wami. Wszyscy wyszliście z pojazdów. James był tu w sumie głównodowodzącym, ale trzeba było wszystko uzgodnić z oficerem SWATowców.
- Kierujemy się w tę stronę! Naprzód! - wskazał palcem.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 01:08:15

- Jasne... - odpowiedziałem tylko, zastanawiając się, czy odnajdę się w tej sytuacji. Sytuacji, gdy ratujemy dziewczynę prawdopodobnie w wieku mojej siostry... Cóż, obowiązują mnie pewne procedury, nie mogę sobie pozwolić na samowolkę. Skoro James powiedział, bym zajął się raportowaniem, to zrobię to. Może chce mnie ściągnąć na drugi plan specjalnie? Pewnie domyśla się, że w pewnym sensie ta sytuacja ma dla mnie podłoże osobiste. Gdy tylko wysiedliśmy, odpiąłem od paska krótkofalówkę, nacisnąłem guzik i powiedziałem:
- Wszyscy na miejscu, zaczynamy. - zaczepiłem ją o pasek i wyciągnąłem z kabury swojego Glocka. Odbezpieczyłem go i ruszyłem za nim w kierunku, który wskazał.

Dayron - 2015-06-20 01:19:19

*Przyjąłem, kontynuujcie.* - dostałeś odpowiedzi z centrali. Zaraz wszyscy razem ruszyliście we wskazanym kierunku. Biegniecie przez gęsty las, a w oddali widzicie już jakieś ruiny. Po chwili jesteście na miejscu. SWAT rozstawia się po terenie i wypatruje za jakimiś podejrzanymi. Byliście osłonięci wielkimi krzakami i drzewami, widzieliście dwa bunkry, a w oddali kolejne dwa. W pierwszym z nich było wejście do jakiegoś ciemnego tunelu. Dobrze pamiętasz jak chodziłeś w takie miejsca z kumplami, ale zawsze zastawaliście tam bezdomnych lub zdechłe koty. Tutaj jest już naprawdę niebezpiecznie.
- Wszyscy gotowi? - spytał James odblokowując gnata.
- Czekamy na rozkazy. - odpowiedział dowódca SWAT.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 01:24:31

Zastanawiam się, czy ubrałem odpowiedni strój do tych działań. Bieganie w garniturze, eleganckich spodniach i lakierkach po lesie to nie jest najprzyjemniejsza forma aktywności ruchowej. Stanąłem obok Jamesa, obserwując, jak SWAT rozmieszcza swoich ludzi na odpowiednich pozycjach. Wszystko jak na odprawie, jak w zegarku. Każdy zna na pamięć swoje miejsce, pomimo tego, że najprawdopodobniej są tutaj pierwszy raz. To jest właśnie odpowiednie przeszkolenie. Te czasy, gdy łaziło się w takie bunkry, by po kryjomu wypić piwo na trzech... Obyśmy nie musieli się martwić bezdomnymi, narobią niepotrzebnego hałasu. Jedną ręką trzymając broń, drugą odpinam krótkofalówkę od paska, naciskam guzik:
- Taktyczne pozycje zajęte, za chwilę ruszamy. - przypinam krótkofalówkę i odpowiedno chwytam broń.

Dayron - 2015-06-20 01:31:40

- Zabezpieczamy każdego cywila jakiego spotkamy na terenie akcji. Dlatego wszystkim bezdomnym dajemy bransoletki, jasne? - nakazał James. SWAT tylko czekał na rozkaz do ataku, nie musieli się na nic już przygotowywać. - Sprawdzamy pierwszy bunkier. Czterech niech ustawi się przed wejściem do tunelu, pozostali zostają na pozycjach. - ruszyliście zaraz do pierwszego bunkra.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 01:34:52

James jest opanowany, pozostaje tylko kwestia, czy mi się uda... No cóż, ruszamy, nie ma czasu na wszelkie wątpliwości. Szybko odpiąłem krótkofalówkę i zacząłem mówić:
- Ruszamy w stronę pierwszego bunkra, czterech SWAT, dwaj FBI. - przyczepiłem krótkofalówkę z powrotem. Idę z tyłu, ostatni - muszę, skoro powierzono mi rolę radiooperatora. Trzymam broń skierowaną lufą do ziemi, tak, jak uczyli nas na szkoleniu. Skupiłem wzrok na wejściu do tunelu, oddychając głęboko. No to się zaczyna...

Dayron - 2015-06-20 01:41:51

- Hukowy i czyścimy! - James liczył do trzech, a chwilę potem SWAT wrzucił do tunelu granat, który oślepił i ogłuszył każdego kto mógłby być w tunelu. Od razu po usłyszanym huku cała grupa zaczęła wchodzić do środka oświetlając te ciemności egipskie latarkami. Ty rzecz jasna byłeś na tyłach, dzięki temu przynajmniej miałeś pewność, że nie dostaniesz niechcianej kulki. Zaraz przy tobie był James, przy którym czułeś się jak przy starszym bracie. Chyba powierzył ci raportowanie ze względu na to, że masz siostrę. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że może jej się coś stać jako siostrze tajniaka. Doszliście do końca tunelu, było czysto.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 01:45:00

Właśnie za to szanuję Jamesa - jest mądry. Po prostu... Wie, że mam rodzinę, a raczej siostrę, która zawsze może być z niebezpieczeństwie. I czasem wydaje mi się, jakby James traktował mnie jak swoją rodzinę - w sensie troski. A może po prostu kiedyś stracił partnera i nie chce tego powtórzyć. Gdy tylko wybuchł granat, weszliśmy i zacząłem celować w niekryty sektor i powoli szliśmy z Jamesem na SWATem. W uszach jeszcze trochę dzwonił mi huk towarzyszący wybuchowi flasha. Następnym razem muszę zatkać uszy. Gdy okazało się, że czysto, odpiąłem krótkofalówkę:
- Pierwszy czysto. - chowam na miejsce i spoglądam pytająco na Jamesa.

Dayron - 2015-06-20 01:51:36

*Tu centrala. Słuchajcie, mała uwaga. Na obszarze mogą znajdować się również stare niewybuchy, więc bądźcie ostrożni.* - ostrzegli was. Zapewne po całej akcji wezwą tu pirotechników, aby móc spokojnie przeszukać bunkry w poszukiwaniu dowodów przetrzymywania ofiary.
Od razu wyszliście z bunkru i podbiegliście do drugiego, który był już zamknięty drewnianym drzwiami. Można było je spokojnie otworzyć. Do środka wleciał hukowy, a po przeszukaniu nie znaleźliście tam nic oprócz zdechłego kota. Smród powalał na kolana nawet antyterrorystów. Wyszliście stamtąd czym prędzej.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 01:54:34

Niewybuchy, tylko tego nam brakuje na głowie... Niewybuchy mają to do siebie, że same nie wybuchną, trzeba w nie strzelić lub coś. A teraz każdy z drużyny ma na sobie ciężar tej sytuacji. To na pewno nie pomoże w podejmowaniu rozsądnych decyzji. Ruszyliśmy do drugiego bunkru. Otworzyli drzwi i wrzucili hukowy. Natychmiast wbiegliśmy, jednakże mną cofnęło. Kurwa, co to jest?! Zdechły kot, jak on śmierdzi... Ile on tu leży? Wyszedłem czym prędzej, łapiąc świeże powietrze.
- Gdybyście nie słyszeli, to mamy na głowie niewybuchy, mogą tu być. - powiedziałem do drużyny, po czym zameldowałem:
- Oprócz śmierdzącego kota, nie ma nic w drugim bunkrze.

Dayron - 2015-06-20 02:00:30

- Aż wam współczuję, że nie macie kominiarek. - zaśmiał się oficer. Rzadko kiedy widzi się, żeby antyterroryści podczas akcji cechowali się takim poczuciem humoru. Najwyraźniej nudzili się tutaj.
Podbiegliście szybko do trzeciego bunkra, który był zabarykadowany na amen. - Co robimy? - spytał się oficer SWATu. - Nie będziemy się z tym pierdolić. Zakładajcie ładunek. - James zaproponował wysadzić drzwi. Tak też zrobili funkcjonariusze. Jeden z nich zdetonował ładunek, a drugi prędko wrzucił hukowy. Gdy tylko drzwi wypieprzyły widzieliście już w środku jakieś światło.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:05:59

Moment. Czy antyterrorysta zażartował? Niesamowite, to powinno się znaleźć w jakimś podręczniku dla kadetów. Cóż, najwidoczniej chłopacy się nudzą, a to źle, mogą stracić koncentrację. Najgorsza jest właśnie rutyna. Uśmiechnąłem się tylko na jego słowa. Gdy dotarliśmy do trzeciego bunkra i dojrzeliśmy, że jest zamknięty na amen, wyciągnąłem krótkofalówkę:
- Trzeci bunkier, zabarykadowany, zakładamy ładunek. - ładunek poszedł, hukowy też i widzimy światło.
- Widać jakieś światło, idziemy. - powoli, oczywiście za SWAT-em, ruszyłem do środka, będąc cały czas czujnym.

Dayron - 2015-06-20 02:15:00

Biegliście przez tunel do jakiegoś oświetlonego pomieszczenia, w którym chyba ktoś niedawno przebywał. Na ścianach było pełno rasistowskiego graffiti, na środku było krzesło z plamami krwi, a wokół karaluchy i resztki jedzenia. W kącie leżał na ziemi zakrwawiony kaszlący mężczyzna. Prawdopodobnie został postrzelony. Na ziemi leżała również strzelba Mossberg. Antyterroryści wycelowali w rannego na wszelki wypadek.
- No pięknie. Zawiadom centralę. Co ty tu robisz, kolego? - James zabezpieczył broń i kazał dwóm antyterrorystom pilnować go.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:17:19

Dziwne, tamte dwa bunkry puste, aż tu nagle trzeci, wszędzie graffiti, krzesło, karaluchy, jedzenie... Co?! Jakiś facet. Gdy tylko go dojrzałem, od razu wycelowałem w niego z pistoletu. Jednak i tak za wolno, SWAT zrobił to jakieś dwie sekundy szybciej ode mnie. Czasem myślę, że oni mają jakiś nadludzki czas reakcji. Wolno odpiąłem krótkofalówkę od paska i zameldowałem:
- Trzeci bunkier, ranny mężczyzna, przy nim strzelba Mossberg. Bunkier świadczy o tym, że jeszcze do niedawna był używany. Potrzebna będzie karetka. - zaczepiłem krótkofalówkę o pasek i mierzę podejrzanego wzrokiem.

Dayron - 2015-06-20 02:20:49

*Przyjąłem. Karetka będzie na miejscu, gdy tylko oczyścicie cały teren.* - odpowiedziała centrala.
Wraz z Jamesem i pozostałymi dwoma SWATowcami wyszliście do czwartego bunkra. Dołączyło do was jeszcze dwóch, którzy czekali na pozycjach. Skoro został wam ostatni bunkier do przeszukania to można było już iść na całego. Jednak nic tam nie znaleźliście.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:24:09

Cóż, pozostał ostatni bunkier. Jedziemy na całego. Wbiegliśmy do środka po hukowym, przeczesaliśmy cały teren, jednakże nikogo, ani nic nie znaleźliśmy... Szlag! Albo detektywi dali fałszywą poszlakę, albo zmyli się. Póki co jedyną nadzieją na informacje jest ten facet.
- Czwarty bunkier czysty, żadnych śladów porywaczy lub zaginionej, teren zabezpieczony. - zapiąłem krótkofalówkę o pasek i ze złości kopnąłem w ścianę. Szlag... Ta dziewczynka jest nie wiadomo gdzie, nie wiadomo, czy w ogóle jeszcze, kurwa, żyje...

Dayron - 2015-06-20 02:30:14

*Dobra robota, panowie. Ambulans w drodze, SWAT odeskortuje ratowników. Możecie powoli wracać do bazy.* - zrobiliście co mogliście, na razie misja wykonana. Kto wie, być może jeszcze znajdziecie tę dziewczynę. Dręczyła cię tylko myśl co byś zrobił, gdyby to była twoja nastoletnia siostra. James poklepał cię po ramieniu i wracaliście do auta.
- Tu grupa SWAT. Ranny podejrzany twierdzi, że "uciekli". - zameldowali do słuchawki.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:33:07

Gdy James mnie poklepał, uśmiechnąłem się tylko do niego. Nie mogę nawet myśleć o tym, co bym zrobił, gdyby to była moja siostra... Nie mogę sobie pozwolić na szaleństwo. Muszę być w pełni skupionym. Gdy usłyszałem słowa SWAT, uśmiechnąłem się.
- Klasyka, co nie, James? Uciekli, nie wiem gdzie. - odpiąłem od paska krótkofalówkę. - Mamy podejrzanego, chcielibyśmy go przesłuchać, gdy tylko go opatrzą, tak więc przygotujcie mi całe akta tej sprawy, wszystko co mamy, wszystko, czym możemy go zmusić do zwierzeń. - zapiąłem krótkofalówkę i dodałem do Jamesa:
- A jak akta nie pomogą, to pozostaje psychologia.

Dayron - 2015-06-20 02:37:25

*W porządku.* - odpowiedział facet z centrali. - No cóż, trzeba będzie poczekać, aż koleś będzie gadał. Myślę, że zostawili go bo coś odjebał, więc całkiem możliwe, że będzie chciał się na nich zemścić. Duża szansa, że się czegoś dowiemy. - stwierdził towarzysz.
Po jakimś czasie przyjechała karetka i wywiozła rannego do szpitala, a furgon SWAT pojechał zaraz za nimi.
Ty i James mogliście wracać do bazy.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:39:33

- Myślę, że będzie można w razie czego pobawić się klasyką. Wiesz, dobry i zły glina. Gdy jest zły, temperatura jest wysoka, daje mu się kawę, a gdy jest dobry, zmniejsza się, podaje czystą wodę... Takie rzeczy skutecznie działają. - powiedziałem, znając to bardziej z książek, aniżeli z doświadczenia. Nie jestem zbytnio długo w FBI i tak naprawdę codziennie się czegoś uczę od Jamesa. Za pewne on się uczy od innych. Wsiedliśmy razem do naszego auta i odjechaliśmy w stronę bazy.

Dayron - 2015-06-20 02:42:55

W biurze dzień jak co dzień. Jedni zajęci, drudzy udają, że coś robią, a jeszcze inni parzą sobie co chwila kawki.
Jak na razie rozstałeś się z Jamesem i w sumie nie wiedziałeś co ze sobą zrobić. Interesowała cię tylko ta cała sprawa z tą dziewczyną. Gdzie oni mogli uciec? Tak się spieszyli, że nie zdążyli zakryć wszystkich śladów?

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 02:44:43

Coś mi tu śmierdzi... Po pierwsze - czemu nie zabili tego gościa? Przecież to potencjalne przecieki na nich. Po drugie - skąd spodziewali się nalotu? Czyżby detektywi za słabo się ukrywali? No i gdzie oni spieprzyli? Cóż, idę do centrali po te akta, może gdy je poczytam przy kawie i papierosie to na coś wpadnę. Chociaż... Boję się o siostrę. Najpierw zadzwonię. Wyciągam telefon z garnituru i wybieram jej numer.

Dayron - 2015-06-20 02:48:02

Bardzo martwiłeś się o siostrę, to twoja jedyna rodzina i naprawdę nie chciałbyś jej stracić. James już to dostrzegł i chyba docenia twoją troskę. Praca pracą, ale rodzina najważniejsza.
- Cześć, Jeff. - odebrała.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 17:20:03

Odebrała, jest cała... I co mam jej powiedzieć? Że bałem się jak cholera? Że podczas ostatniej akcji myślałem, co bym robił, gdyby zamiast tamtej dziewczyny była ona? Nie, nie... Przecież to niezbyt jawna operacja z powodu zbyt dużego echa mediów. Myśli biły się w mojej głowie, a ja wydukałem tylko:
- Co tam?

Dayron - 2015-06-20 17:23:06

- Jestem w pizzerii. A ty w pracy? - odpowiedziała trochę znudzona. Być może nie rozumiała o co ci naprawdę chodzi. W oddali na korytarzu zauważyłeś swojego najlepszego przyjaciela Pete'a. Szedł w twoją stronę z jakąś teczką.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 17:24:46

- Tak, tak, Ty mi powiedz lepiej kiedy ja nie jestem w pracy... - powiedziałem, po chwili śmiejąc się. Widząc Pete'a idącego w moją stronę, pokazuje na siebie i patrzę na niego pytającym wzrokiem - powinien zrozumieć, że pytam się, czy idzie przynieść mi tą teczkę.
- Bądź ostrożna, co, Ann? W pizzeriach potrafią być upierdliwi goście.

Dayron - 2015-06-20 17:28:36

- Kiedy wrócisz? - spytała bo chciała dowiedzieć się czy chociaż dziś zobaczy cię w domu.
Ta praca to dla ciebie wszystko, ale z drugiej strony masz do kogo wrócić.
Pete podał ci kawę i czekał cierpliwie, aż skończysz rozmowę.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 17:35:26

- Nie mam pojęcia, nie ode mnie tylko to zależy. Postaram się wrócić na noc. - powiedziałem. Gdy Pete podał mi kawę, podziękowałem mu cicho, upiłem łyk i mówię do telefonu:
- Wybacz, muszę kończyć. To do zobaczenia, jak wrócisz to domu zamknij drzwi na wszystkie spusty. - powiedziałem i rozłączyłem się.
- Co jest? - pytam się Pete'a - Masz te akta o które prosiłem?

Dayron - 2015-06-20 17:44:04

Twoja siostra raczej niczym się nie przejmowała, czego nie można było powiedzieć o tobie. Ciągły stres, ale przynajmniej jakieś porządne pieniądze z tego są. Pete podał ci teczkę i przytaknął.
- Tylko spróbuj na nie coś wylać. One muszą wrócić do mnie do wieczora. - zaśmiał się lekko. Pete był dzisiaj niewyspany, ale na pracę zawsze znajdzie czas. To typowy dobry kumpel, zawsze coś załatwi, pogada, piwo wypije. Żałowałeś, że spędzałeś z nim w robocie tak mało czasu.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 17:47:12

Muszę w końcu nauczyć siostry jakiejś odpowiedzialności, w końcu ma już osiemnaście lat. Oby kiedyś zmądrzała.
- Spokojnie, nie jest ze mnie jeszcze taka niezdara! Dzięki, spoko, oddam Ci je wieczorkiem. - powiedziałem. - Dzięki jeszcze raz, trzymaj się. - gdy będziemy mieć trochę więcej czasu, to zaproszę go na jakieś piwko. Tymczasem ruszyłem przed budynek. Są tam stoliki i można spokojnie zapalić papierosa. Siadłem przy jednym, otworzyłem akta, obok postawiłem kawę, a z kieszeni wyciągnąłem paczkę czerwonych Pall Malli. Wyciągnąłem jednego i odpaliłem. Schowałem paczkę, otworzyłem akta i zacząłem robić notatki do przesłuchania.

Dayron - 2015-06-20 18:14:08

- Trzymaj się, stary! - Pete odszedł, a ty w końcu miałeś czas na spokojnie przebadanie tych akt.
Kilku twoich znajomych z pracy spędzali swoją przerwę również przed budynkiem, jednak oni się niczym nie zajmowali. Oby tylko teraz nikt nie przeszkodził. Było kilka stron tych akt, które mogły się przydać. Słoneczna pogoda umilała ci czas przy papierosie i kawie.

ŚWIADKOWIE
Mary Johnson to nauczycielka w Berkeley High School. Około godziny 9:45 widziała przed szkołą zaparkowany czerwony samochód marki Ford (rejestracja pojazdu nieznana). Samochód zniknął w chwili domniemanego uprowadzenia.

Adres zamieszkania świadka: 2107 Angus Road, NYC
Kolor włosów: brązowy
Kolor oczu: piwne
Rasa: biała
Pochodzenie: Madison, Wisconsin
Data urodzenia: Listopad 28, 1979

PODEJRZANI
Brak informacji.

POSZUKIWANA
Amanda Nelson to 16-letnia dziewczyna uczęszczająca do szkoł Berkeley High School w Nowym Jorku.
Do uprowadzenia jej doszło około godziny 15:20 przed budynkiem szkoły.
Jej ojciec często spędzał czas na graniu w pokera, pewnego dnia przegrał i miał do spłacenia dług, na który nie miał pieniędzy. Grożono mu "zniszczeniem życia", lecz groźby te nie zostały zgłoszone na policję.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 18:17:53

Cóż, nie ma natłoku informacji. Liczyłem, że zdobędziemy tego więcej. Mogłem od początku samemu się tym zająć. Ewentualnie pojadę do tej szkoły, może ktoś coś więcej widział. Nie wierzę, że nie mają monitoringu. Nieważne, najpierw notatki do przesłuchania. Przepisałem prawie wszystko, po czym zamknąłem akta, peta wyrzuciłem do popielniczki, dopiłem kawę i ruszyłem z aktami do Pete'a. Gdy już je oddałem, poszedłem do centrali dowiedzieć się, co z rannym podejrzanym.

Dayron - 2015-06-20 18:26:19

W centrali zastałeś Jacoba, tego typowego geeka, który nie widzi świata poza technologią. Informatyk FBI i pracownik centrali. Zajmował się jakimiś pierdołami popijając kawą. - Cóż cię do mnie sprowadza, Jeffrey? Heh, cześć. - jego biurko było zawalone papierami. Jak ten człowiek się w tym wszystkim połapuje?

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 18:34:56

Nigdy nie wyśmiewałem takich geeków - bo świat idzie ku technologii i tacy ludzie są potrzebni. Tylko ciężko jest ich czasem zrozumieć... Jacob, jaki Ty masz tu bajzel! Może działa według zasady - wiem, co gdzie położyłem. Nieważne, nie mam czasu na jakieś durne rozmyślania.
- Słuchaj, dowiedz się co z tym rannym podejrzanym, co? - spytałem się, opierając się o jego biurko.

Dayron - 2015-06-20 18:45:41

- No wiesz... - oparł się o swój kręcony fotel. - Jak na razie słyszałem tylko, że jest z nim w porządku. Myślę, że możesz do niego pojechać. Szpital Św. Michaela. - westchnął. - Aha, i zapomniałem ci powiedzieć. - sięgnął po jakieś papiery z biurka biorąc ostatni łyk kawy. - Ojciec tej całej Amandy Nelson był ostatnio widziany w kasynie. Podejrzewamy, że jest uzależniony od hazardu, albo próbuje zdobyć pieniądze na odzyskanie córki.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 18:48:48

- Mało mu jeszcze hazardu? Eh, dzięki. - cholera, co najpierw... Myślę, że ten podejrzany jest ważniejszy. Szybko ruszyłem w stronę parkingu, tam wsiadłem do swojego auta i pojechałem do szpitala Św. Michaela. Mam nadzieję, że ktoś tam go pilnuje, bo jeżeli nie, to się mocno zdenerwuje. I oby lekarze nie robili żadnych wyrzutów. Przyspieszam, mam mało czasu, muszę jeszcze dorwać tego zasranego ojca od siedmiu boleści.

Dayron - 2015-06-20 18:57:07

Zajęło ci 40 minut zanim dojechałeś do tego szpitala. Pieprzone korki, no i ten cały szpital też nie jest tak blisko od biura. Popytałeś lekarzy i pielęgniarki jak dojść do tego podejrzanego. Dzięki Bogu, znalazłeś chociaż jedną niezajętą osobę, która z wielką przyjemnością ci pomogła. Większość lekarzy zwykle lubi się opieprzać, taki jest już dzisiaj świat. Nikt ci nic za darmo nie zrobi. Wiedziałeś, że jesteś na właściwym piętrze, gdy na korytarzu zobaczyłeś dwóch panów w kominiarkach z MP-piątkami w rękach.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:00:41

Ci pieprzeni lekarze, udają zajętych, a tak naprawdę siedzą na dupie... Nieważne, widzę, że zostawili kogoś na straży. I to chyba ze SWAT-u, bardzo dobrze, nie wiemy, czego można spodziewać się po tym typku lub jego znajomych. Natychmiast szybkim krokiem do nich idę, gdy do nich doszedłem, wyjąłem z kieszeni odznakę i pokazałem im, po czym wchodzę. Od razu podchodzę do łóżka i siadam przy nim, uśmiechając się szyderczo do podejrzanego.

Dayron - 2015-06-20 19:06:09

Kominiarze spojrzeli na odznakę i zrobili ci przejście, cały czas stali tam jak słupy i czuwali.
Wasz podejrzany leżał w łóżku skuty kajdanami, jadł obiad. Spojrzał na ciebie i najwyraźniej zepsułeś mu dzisiejszy humor. Chyba wiedział co go czeka i nie widział wyjścia. To łysy człowiek, trochę otyły, ale na typowego koksa czy dresa nie wygląda. - Kim jesteś? - spytał lekko udając zszokowanego.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:11:38

Cóż, nie wygląda na jakiegoś bandziora... I o to chodzi. Widząc mafiozę, nigdy nie powiesz, że to mafioza. A może go przeceniam? Może się opieprzał po prostu?
- Dobrze wiesz, kim jestem. - puściłem mu okno i wyciągnąłem swoje notatki. - Mam do Ciebie kilka pytań. I lepiej żebyś ze mną współpracował. - uśmiechnąłem się i szukam odpowiednich informacji. - Amanda Nelson, mówi Ci to coś? - wyciągnąłem fotografię zza pazuchy i rzuciłem przed niego.

Dayron - 2015-06-20 19:14:51

Podejrzany spojrzał na ciebie jak na idiotę i jakby nie wiedział o co chodzi zjadł kolejną łyżkę zupy.
- A co? Zgubiła się? - nie patrzył ci w oczy tylko kontynuował posiłek.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:17:46

Nie, tego za wiele. Ten idiota mnie zdenerwował. Wziąłem ten talerz z zupą i zabrałem mu sprzed nosa. Podszedłem do kosza na śmieci, wylałem do środka zupę i wrzuciłem talerz.
-  Nie denerwuj mnie, bo chyba nie wiesz, kurwa, z kim zadzierasz. Nie mam czasu na Twoje gierki, więc gadaj co wiesz, to Ci zmniejszą wyrok. - powiedziałem, spoglądając na niego wrogo. Tym razem stoję z skrzyżowanymi rękoma.

Dayron - 2015-06-20 19:20:20

- Słuchaj... ja wiem, że już mam przejebane bo nie wytłumaczę jak się znalazłem w tamtym bunkrze. Ale jeśli chcesz, żebym gadał to musisz mi obiecać, że będę miał ochronę. - spojrzał się w okno. - Rozumiesz? Oni mnie znajdą.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:23:07

A tutaj Cię boli! No to Ciebie mam kolego...
- Zależy co mi powiesz. Jeżeli rzucisz jakieś bzdury, to nie myśl, że będziemy marnować ludzi. Ale jeżeli doprowadzisz mnie do tej dziewczyny i porywaczy, osobiście dopilnuję, żeby nie było nigdy takiej osoby jak Ty. Zmiana tożsamości, wyprowadzka, ochrona - dbamy o swoich świadków. Wystarczy, że pomożesz mi dotrzeć do niej. - powiedziałem, pokazując na zdjęcie. - Gdy ich złapiemy, wdrożymy w pełni program, póki co nie licz na więcej niż tych dwóch przed salą.

Dayron - 2015-06-20 19:32:24

Koleś był przestraszony twoją osobą, myślał raczej, że policjanci to mili i sympatyczni ludzie. Z drugiej strony jednak poczuł ulgę, że nie będzie musiał bać się o swoje bezpieczeństwo. - Tej twarzy nie kojarzę bo przywieźli ją do bunkra z workiem na głowie. Ale wiem, że przywieźli jakąś dziewuchę. - westchnął rozglądając się po pokoju. Wyglądał na zaniepokojonego. - Dołączyłem do Carlosa i jego gangu, żeby trochę zarobić. Straciłem pracę i dziewczynę. Chciałem to jakoś wszystko odkręcić, ale wyszło jak wyszło i chuj. Strzelili do mnie bo przywiozłem za sobą psy. Spieprzyli z bunkra, ale większość śladów zakryli.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:41:43

W międzyczasie włączyłem ukryty dyktafon w kieszeni, więc nie muszę się martwić o pisanie. Bardzo dobrze, że wywołałem w nim strach - niech sobie nie myśli, że FBI się pieprzy z takimi jak on. Z uwagą słucham tego, co mówi, gdy skończył, podrapałem się po brodzie, po czym zaczynam mówić:
- Carlos... Carlos... Gang... Trochę abstrakcja, co nie? A może po prostu Ty miałeś wspólnika, on spieprzył z dziewczyną, Ty się postrzeliłeś i zgrywasz wielkiego bojącego się, co? Jeżeli mam uwierzyć w Twoją historyjkę to konkrety. Imiona, nazwiska, nazwa bandy, ich miejsca spotkań - wszystko.

Dayron - 2015-06-20 19:52:25

- Ja mówię poważnie! Pierwszy raz spotkałem się z nimi w starym magazynie na Everette Alley. Dali mi kilka zadań od ręki. Miałem przemycić jakiś towar, broń, kasę, przychodzić po długi i tak dalej. Potem spotkaliśmy się w kasynie i kazali mi przywieźć tę dziewczynę do bunkra w lesie. - ten facet to świeży gangster, tacy są zwykle całkiem gadatliwi. - Daj mi już spokój, człowieku. Chcesz coś jeszcze wiedzieć?

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 19:54:27

- Naprawdę sądzisz, że jestem aż tak głupi, żeby uwierzyć, że nie wiesz nic o nich? Nie doceniasz mnie kolego i nie doceniasz szansy, jaką Ci dajemy, ale trudno. - wstaję i kieruję się w stronę wyjścia, po drodze rzucając:
- Powodzenia w pierdlu, o ile ten cały Carlos istnieje, to pewnie ma swoich kolegów tam, oczywiście skądś się dowiedzą, że sypiesz. - mam nadzieję, że ten "gangster" wystraszy się i zacznie zaraz rzucać czymś konkretniejszym.

Dayron - 2015-06-20 20:02:32

Gdy już chciałeś wyjść z pokoju podejrzany krzyknął. - Ej! Czekaj! Jak mi nie wierzysz to sam sprawdź! Te kasyno to Funtime Amusement na 4622 Tetrick Road.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 23:19:24

Raczej więcej z niego nie wyciągnę. Cofnąłem się, podszedłem do jego łóżka i dokładnie przyjrzałem mu się.
- Obyśmy dzięki temu ich złapali, módl się o to. - mruknąłem i natychmiast wyszedłem z sali, wyłączając dyktafon. Niemal w biegu ruszyłem na parking i do auta. Mam dużo informacji, które mogą się przydać. Dam je Jamesowi, w końcu on to prowadzi. On zdecyduje co dalej. Tymczasem wsiadam i jadę w stronę biura FBI.

Dayron - 2015-06-20 23:21:48

Gdy czekałeś na czerwonych światłach do twojego auta podszedł jakiś 18-letni dzieciak i czy tego chciałeś czy nie zaczął ci czyścić szyby.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 23:23:02

No cóż, pamiętam, jak byłem w jego wieku - też szukałem okazji, żeby sobie dorobić, nic mi to nie przeszkadza. Gdy tylko podszedł, otworzyłem okno i dałem mu banknot o nominale pięćdziesięciu dolców.
- Tak trzymaj, pracą zdobędziesz wszystko. - powiedziałem i ruszyłem, gdy tylko światło zmieniło się na zielone.

Dayron - 2015-06-20 23:31:36

- Dziękuję, dziękuję! To się nazywa kapitalizm, co nie? - uśmiechnął się i poszedł czyścić kolejne samochody. W sumie żal ci trochę było tego chłopaka bo musiał zmagać się z obelgami wrednych kierowców.
W końcu dojrzałeś zielone światło i ruszyłeś w dalszą drogę. 25 minut minęło i dotarłeś wreszcie do biura. Spotkałeś Jamesa w łazience.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 23:34:43

- Słuchaj, byłem przesłuchać tego rannego podejrzanego, mam całkiem pokaźne zeznania, chciał za to status świadka koronnego, ale to nie problem. Powiedziałem mu, że go dostanie dopiero, gdy te informacje przyczynią się do zakończenia sprawy. Mam wszystko na dyktafonie. - powiedziałem, dając mu dyktafon. Mam nadzieję, że zrobiłem kawał roboty. - W sumie chcę jeszcze pojechać do szkoły porwanej, trochę popytać, na pewno mają monitoring.

Dayron - 2015-06-20 23:43:45

James wyglądał na zachwyconego twoją robotą. Wziął dyktafon i schował go do kieszeni.
- Brawo! Zaraz odsłucham to z dyrektorem. - pochwalił cię wycierając mokre rączki.
- Co do tej szkoły to wysłałem tam już jednego człowieka. Niedługo powinien przywieźć nagrania z monitoringu. Teraz mamy kolejną robotę do wykonania. Matka naszej uprowadzonej zgłosiła zaginięcie męża. Co o tym myślisz?

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 23:48:33

- Cholera! A Jacob mówił, że był widziany ostatnio w kasynie... Dla mnie to było tak - poszedł z nimi gadać, by oddali mu córkę, nie miał forsy, to zgarnęli i go... Tylko jaki mają w tym cel? Chcą od niej wyciągnąć podwójny okup? Powinniśmy założyć podsłuch na każdy jej telefon, dodatkowo ktoś powinien obserwować jej dom. No i trzeba wybrać się do tego kasyna, zrobić rozeznanie. Jak można, w razie czego, jakoś ich zgarnąć i w ogóle zobaczyć, kto to jest.

Dayron - 2015-06-20 23:53:59

- Do diabła! Mogłem się domyśleć. Jedź tam zaraz do tego kasyna i czekaj aż drużyna SWAT dojedzie. Nie wiem co się tam szykuje, ale może być gorąco. Będziesz dowodził. Ja szybko pójdę oddać Jacobowi dyktafon i pojadę pogadać z matką tej dziewczyny. - w końcu coś się rozkręca. James wybiegł z łazienki i pogonił cię jeszcze, żebyś nie marnował czasu.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-20 23:57:51

- Jasne. - pobiegłem znów na parking. Zanim dojedzie SWAT, muszę zrobić rozpoznanie, zobaczyć, czy są drzwi awaryjne, czy są w środku cywile, muszę wszystko ogarnąć. Cholera. Pierwszy raz robię coś takiego. Na pewno najważniejsi będą cywile. Zobaczymy, czy kasyno jest otwarte. Gdy wsiadłem do auta, wyciągnąłem ze schowka syrenę i jadę jak debil. Dopiero parę ulic od kasyna zdjąłem kogut, by nie wzbudzać podejrzeń.

Dayron - 2015-06-21 00:23:06

Godzina 19:02

Robiło się już ciemno, a ty właśnie zatrzymałeś się parę ulic od kasyna. To Brooklyn. Mama nigdy nie pozwalała ci chodzić w takie miejsca. Choć dzisiaj wydaje się być spokojnie na tej dzielnicy. Co najwyżej przejedzie kilka samochodów na minutę. Czekasz na grupę antyterrorystyczną. Ci ludzie są niezwykle szybcy, ale potrafią się przygotowywać godzinami. W małej alejce zobaczyłeś mężczyznę ubranego w płaszcz palącego papierosa.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 00:26:41

Dobra, najpierw muszę podjechać do kasyna i obczaić wyjścia wszystkie. Wątpię, by ten facet miał coś z nimi wspólnego. Dlatego podjechałem bliżej kasyna, praktycznie pod, ale w odpowiedniej odległości. Wysiadłem i niby od niechcenia zacząłem łazić,  robiąc kółko wokół budynku. Mam nadzieję, że będę widział wszystkie wyjścia, które musimy obstawić w razie, gdyby chcieli dać dyla. W międzyczasie wyciągnąłem radio:
- Powiedzcie NYPD, by na mój znak zablokowali ulice prowadzącego do tego kasyna.

Dayron - 2015-06-21 00:35:45

*Przyjąłem. Bez odbioru.* - odpowiedziała centrala. W budynku kasyna było kilka stalowych drzwi zza czasów Hitlera, które trzymały się do tej pory lepiej niż mury niejednego więzienia. Do tego były ubezpieczone kratami. Wiedziałeś, że ciężko będzie się tam dostać. A co jeśli adres, który podał tamten facet to pułapka? Po chwili zauważyłeś na drodze światła. To wóz SWAT. Zaparkowali zaraz koło twojego auta. Z wozu wyszedł zakominiarzony dowódca tej ekipy. - Można prosić na sekundę do środka?

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 00:38:33

Cóż... Gdybyśmy mieli więcej wozów i miejsca, moglibyśmy po prostu wyrwać kraty autami, ale to niezbyt dobra opcja... Będziemy musieli chyba wejść jednym wejściem i liczyć na to, że nam nie spieprzą. Ciekawe, co jeszcze powiedzą Ci z SWAT, którzy właśnie podjechali. Słysząc dowódcę, od razu wsiadłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Mam nadzieję, że podejrzani, o ile tam są, nic póki co nie podejrzewają. A pułapka... Cóż, zawsze wleci tutaj całe miasto na nasze polecenie, więc im się to nie opłaca.

Dayron - 2015-06-21 00:51:20

W furgonie było czterech antyterrorystów, plus dowódca i kierowca. Powiedzieli ci, żebyś usiadł.
- Dobra. Mamy plany tego kasyna. Po pierwsze, jest to nielegalne kasyno, więc przy okazji zamkniemy je. Będzie trzeba aresztować też właściciela, starego alkoholika. - tak powiedział dowódca tej grupy. Pokazał ci plany budynku. - Jest tylko jedno możliwe wejście do środka. Nawet jakby jakimś cudem znaleźli drogę ucieczki to NYPD właśnie blokuje wszystkie ulice wokół. W kasynie będą też cywile, którzy mogą nie mieć z całą tą latynoską gangreną nic wspólnego. Jak przebiegnie cała operacja to już zależy od pana. Pan tu dowodzi.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 00:56:53

- Eh, prosiłem, by wstrzymano się z blokowaniem ulic, ale to nic... No cóż, pokażcie mi te plany. - powiedziałem, oglądając je. Skoro to nielegalne kasyno, to prawdopodobnie powinniśmy przy okazji zatrzymać cywilów przez jakiś czas, do przesłuchania czy coś. - Dobra, wszystkich skuwamy, co z cywilami zdecydują wyżsi ode mnie. Pamiętajmy, że w środku mogą być podejrzani i dwójka porwanych, ponieważ doszedł ojciec. Cóż, wchodzimy i wszystkich skuwamy, nie będę Wam tłumaczył. Znacie się na tym lepiej niż ja. Idźcie przed wejście, ja przegonię stąd cywilów. - wysiadłem, gdy SWAT ustawił się pod drzwiami, krzyknąłem do cywili, by odeszli na pewną odległość. Potem biegnę do drużyny.
- Wchodzimy. - powiedziałem przez krótkofalówkę. - Dajcie hukowy i jazda. - odbezpieczyłem pistolet, po hukowym wbiegamy.

Dayron - 2015-06-21 01:04:17

Funkcjonariusze wybiegli z furgonetki i czym prędzej wbiegli do alejki, aby ustawić się pod tamtymi drzwiami. Poruszali się w bezpieczny sposób, osłaniając się nawzajem z każdej możliwej strony. Byli uzbrojeni w pistolety maszynowe HK UMP 40. Gdy byli już pod drzwiami poczekali cierpliwie, aż do nich dołączysz.
*Dobra, ale bądźcie ostrożni.* - odpowiedziano z centrali.
AT-owcy przygotowali granat hukowy, ale okazało się, że drzwi są zamknięte.
- Wchodzimy po cichu czy wyważamy? - spytał oficer.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 01:07:07

Kurde, czemu się nie domyśliłem? Nie wiemy jaka jest sytuacja w środku, nasze informacje są równe zeru. Nie ma sensu wyważać, bo narobimy tylko huku, jak tam są to się przygotują, a jak nie ma, to ktoś im o tym powie i będą ostrożniejsi. Dlatego trzeba działać w takiej sytuacji z głową.
- Spróbujmy po cichu, nie znamy sytuacji w środku. - powiedziałem. Wiem, że SWAT ma swoje sposoby na otwarcie zamków po cichu i oby im się to udało.

Dayron - 2015-06-21 01:13:23

- Trójka, do roboty! - pogonił dowódca grupy. Jeden z funkcjonariuszy podszedł do drzwi, wyjął wytrych i zaczął dłubać w tym zamku. Wówczas był osłaniany przez kolegów, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś spróbował wziąć was od tyłu. Chwila moment i drzwi były już otwarte. Teraz panowie otworzyli powoli drzwi i dwóch poszło do przodu schodami w dół. Włączyli latarki, aby się nie zabić na tych stromych schodach.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 01:15:13

Wiedziałem, że im się uda - w końcu mam do czynienia z profesjonalistami. Idziemy powoli, ja na końcu. Odpiąłem krótkofalówkę i przykładam do ust:
- Weszliśmy, idziemy schodami w dół. - po cichu, zaczepiam ją o pasek. Celuję tam, gdzie oni nie celują, osłaniając swój sektor. Ciekawe, gdzie te schody prowadzą, z tego stresu zapomniałem całkowicie tego, co widziałem na planach.

Dayron - 2015-06-21 01:18:52

Mimo że dowodziłeś to w sumie mogłeś całkowicie polegać na tych ludziach. Byli o wiele bardziej doświadczeni i nie wiedzą co to stres. Na samym dole znaleźliście drzwi po lewej i prawej stronie. Nic poza tym.
Dwóch rozstawiło się pod pierwszymi drzwiami, pozostali pod tymi z prawej.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 01:21:27

Cóż, ja jestem chyba jedynie od meldowania tak naprawdę. Oni wiedzą, co robią. Gdy będą musieli, to się mnie spytają o rozkaz. A tak, niech wykonują swoją pracę, ja to tylko, tak naprawdę, nadzoruje. Ustawiłem się za dwójką po lewej, po chwili kiwam głową na znak, że wchodzimy.
- Dwa razy drzwi, dwójkami wchodzimy. - do krótkofalówki.

Dayron - 2015-06-21 01:27:54

Gdy zobaczyli, że kiwnąłeś głową jako znak, że wchodzicie i czyścicie czym prędzej otworzyli drzwi i ruszyli.
Wszedłeś z dwoma kominiarzami i zastaliście kompletnie pusty bar. To znaczy były tam alkohole, kasa i tym podobne, ale to nie miało w tej chwili najmniejszego znaczenia. Za barkiem widziałeś kolejną parę drzwi.
A co u drugiej grupy? Słyszałeś krzyki policjantów, którzy kazali komuś położyć ręce na głowę.
Wyjrzałeś tam do nich i zobaczyłeś, że mają jakiegoś latynosa. Właśnie go skuwają.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 01:29:41

Dobra, drzwi po lewej czyste. Teraz czas na zmianę, zostawiam pierwszą grupę, a idę do drugiej. Przyglądam się latynosowi.
- Skujcie mu nogi, żeby nie chciało mu się kombinować z uciekaniem. I lepiej siedź cicho. Ruszajcie dalej. - po chwili namysłu wróciłem do grupy pierwszej.
- Mamy jednego latynosa. - powiedziałem do krótkofalówki i dałem znak mojej grupie, że idziemy dalej.

Dayron - 2015-06-21 01:35:06

*Jasne. Już rezerwuję mu celę.* - dał znać facet z centrali. Cała grupa znowu się połączyła i osłaniała drzwi, z których w każdej chwili mógł ktoś wyjść zobaczyć co się dzieje.
- Z tego co mówią plany... za tymi dwoma drzwiami powinny być dwa korytarze prowadzące do sali z automatami. - poinformował oficer.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 01:36:51

Dwa korytarze... Skoro nie wspomniał o drzwiach, to ich nie ma. Mam doskonały plan.
- Dzielimy się na pół, idziemy przyklejeni do ściany, zatrzymujemy się w miejscu, by nas nie dojrzeli, jedna grupa hukowy, druga wrzuca stingera i wbiegamy. - powiedziałem, otwierając im drzwi, potem idę za grupą po lewej, przyklejony do ściany tak, jak im kazałem.

Dayron - 2015-06-21 02:01:22

Wszyscy przytaknęli i czym prędzej otworzyli drzwi, a potem ruszyli przez korytarze przyklejeni do ściany. Skradali się tak cicho, że sam ich nie mogłeś usłyszeć. Gdy już byliście przy jakimś otwartym wejściu, które nie miało drzwi w słuchawce usłyszałeś głos dowódcy, który powiedział co obecnie widzi.
- Widzę dwóch podejrzanych. Nieuzbrojeni. Może być ich więcej. Granaty za 3...2...1... - wyszeptał.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-21 02:05:11

Niesamowite, jak Ci faceci potrafią się skradać. Mam nadzieję, że nie jestem kulą u nogi. Gdy tylko usłyszałem słowa dowódcy, odetchnąłem po cichu. Jedziemy. Granaty poszły i wbiegamy.
- Na ziemię! - powiedziałem, celując w jednego z podejrzanych. SWAT za pewne zajmie się resztą rzeczy, takie jak sprawdzenie reszty pomieszczenia i skucie podejrzanych.

Dayron - 2015-06-21 02:21:19

Wasze granaty dotknęły podłogi w tym samym czasie, zrobiliście to perfekcyjnie. W tej sali było pełno szafek i zasłon, które mogły posłużyć jako idealna osłona dla was jak i dla przeciwników. Podejrzani na widok czarnych uzbrojonych po zęby antyterrorystów spanikowali i rzucili się na ziemię. Rozpoczęto skuwanie ich, jeden miał przy sobie broń krótką. Pozostali funkcjonariusze rozdzielili się i przeszukali resztę pomieszczenia. Znaleźli jeszcze trzech cywili przy automatach. Dwóch zaczyna stawiać opór i odmawia poddania się.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-22 22:49:27

Na szczęście nasza synchronizacja wyszła idealnie i dzięki temu dwóch podejrzanych mamy z głowy. Niestety cywile robią problemy.
- Dwóch podejrzanych, poddało się, skuwamy, trzech cywili, dwóch opór, taser. - powiedziałem do krótkofalówki.
- Dwójka skuć podejrzanych, dwójka spacyfikować cywili. Taser do momentu poddania się. - powiedziałem, obserwując ich poczynania.

Dayron - 2015-06-22 23:11:23

- Ale o co chodzi? Czy wy się zawsze musicie wpierdalać w nie swoje sprawy?! - narzekał jeden ze skutych podejrzanych. Nie wygląda na zadowolonego z waszej wizyty. Gdy stawiający opór cywile zobaczyli paralizatory od razu zmienili zdanie i poddali się natychmiast, kładąc się grzecznie na ziemię. Funkcjonariusze założyli im bransoletki. Do sprawdzenia zostały kolejne drzwi. Nagle niespodziewanie ktoś powoli je otworzył, a był to latynos w garniturze.

- Policja! Nie ruszaj się! - krzyknęli antyterroryści, że aż sam się wystraszyłeś. Niestety wasz podejrzany zwiał, gdy tylko was zobaczył. Usłyszałeś jak coś tam mówi do kogoś za drzwiami. Wszyscy funkcjonariusze skupili uwagę na ów drzwiach, z których znowu mogło nadejść potencjalne niebezpieczeństwo. Wszyscy ustali za możliwymi osłonami. - Teraz już wiedzą, że nadchodzimy. Jakie rozkazy? - spytał oficer, starając się zachować spokój.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-22 23:14:27

- Zamknij się! - warknąłem do podejrzanego, gdy ten zaczął coś jęczeć. Na szczęście nie musieliśmy pieścić cywili, wykazali się odrobiną rozumu. Niech się cieszą, że za pewne nie damy im zarzutów korzystania z takich nielegalnych dobytków. Gdy tylko otworzyły się drzwi, a SWAT krzyknął, sam się wystraszyłem i miałem ochotę się poddać. Kurcze blaszka, niestety tamten typ nie. Ostrzegł swoich. Oby nie było tu dziewczyny. No cóż, może pójdę siedzieć za moją decyzję, ale chcę, byśmy wyszli cało, więc...
- Ładunek na drzwi, dwa Stingery, wbiegamy, gdy ktoś się nie poddaje strzał w nogi, jak się dalej nie poddaje to strzelamy by zabić.

Dayron - 2015-06-22 23:39:46

SWAT przyjął rozkaz i przystąpił do zakładaniu ładunku na drzwi. Sami najwyraźniej zgadzali się z twoją decyzją, w takich chwilach nie można być spokojnym. Po chwili dwa kulkowe granaty były już przygotowane, a C2 czekało tylko na detonację. Gdy wszyscy byli gotowi, łącznie z tobą, w ułamku sekundy całe drzwi po prostu wyleciały do przodu. Jeśli ktoś stał zaraz za nimi to nie skończyło się to dla niego najlepiej. Na szczęście nie było tam nikogo.
Panowie wrzucili stingery do ciemnego korytarza, gdzie po prawej stronie były lekko uchylone drzwi z napisem 'WC'. Natomiast na wprost stały zamknięte drzwi, cholera wie co jest za nimi. Tak więc można powiedzieć, że zmarnowaliście dwa granaty, które mogły przydać się w dalszych pokojach. No ale lepsze to niż ryzykować.
Antyterroryści wbiegli do środka tak szybko jak mogli i rozstawili się po korytarzu, tak by być gotowi na pokazanie się nieprzyjaciół.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-22 23:44:27

- Wiedzą, że jesteśmy, od teraz strzelamy w nogi, potem by zabić. Nie mogę ryzykować. - powiedziałem do krótkofalówki przed całą akcją. Gdy drzwi wyleciały, granaty poleciały i okazało się, że mamy kolejne, pierdolone drzwi, rzuciłem kurwą pod nosem. Co teraz... Prawdopodobnie ktoś kryje się w kiblu. Cóż, zapasy granatów nam się kończą. Ale podjąłem już męską decyzję. Najwyżej dostanę kulkę w łeb.
- Czekać pod drzwiami na wprost, ja sprawdzam kibel. - gdy Ci się ustawili, powoli wchodzę do kibla z bronią wycelowaną przed siebie. Jeżeli są kabiny, patrzę na podłogę, czy w którejś nie rzuca się cień.

Dayron - 2015-06-22 23:59:02

Postanowiłeś sam zająć się toaletą nie narażając życia innych. Policjanci po wieloletnim stażu raczej docenili to, zapewne wiele ciężkich wspomnień mają za sobą. Wszedłeś do ciemnego kibla, jednak zaświeciłeś sobie latarką. Liczyłeś bardziej na duże pomieszczenie z kabinami, jednak to tylko zwykła ciasna kanciapa z klopem, zlewem i lekko zbitym lustrem. Na podłodze zauważyłeś liczne ślady krwi.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 00:03:27

Cóż, nie tego się spodziewałem, ale to lepiej. Nie ryzykuję. Tylko skąd tu tyle krwi...
- Być może w łazience kogoś trzymali, pełno krwi. - powiedziałem do krótkofalówki, tak głośno, by usłyszeli to też chłopacy z SWAT. Trzeba wymyślić co dalej. Słabo z granatami. Ale trzeba zrobić efektowne wejście. Nie wiem też ile dalej jest pomieszczeń. Ale mam pomysł. Wychodzę z kibla i mówię:
- Rzucić gaz, wejdziemy, jak opadnie. Rozkaz o strzałach w nogę, potem by zabić, dalej aktualne. - powiedziałem, szykując się na wejście.

Dayron - 2015-06-23 00:14:10

Dowódca grupy przytaknął i kazał ustawić się wszystkim pod drzwiami. - Dalej, dalej, dalej! Zagazujemy skurwysynów. - pogonił. Nie widziałeś jego twarzy ze względu na to, że nosił kominiarkę, ale po oczach już widziałeś, że jest porządnie wściekły. Numer 3 przygotował gaz, a numer 2 powoli otworzył drzwi. O dziwo były otwarte, ale to mogła być pułapka. Gdy drzwi były uchylone na tyle, żeby można było skutecznie użyć gazu nagle w ścianę uderzyła kula. Byliście pewni, że zaczyna się strzelanka, a podejrzani tak łatwo się nie poddadzą.
- No zapraszam! Na partyjkę w pokera, hehe! - powiedział ktoś z wewnątrz. Udało się jednak szybko wrzucić granat do środka.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 00:17:14

Uff, dobrze, że nie tylko ja powoli tracę nerwy podczas tej akcji. Widać, że dowódca SWAT jest porządnie wkurwiony na tych kolesi. Cóż, szybciej się uporamy. Choć - nerwy mogą nas wiele kosztować. Gdy udało nam się otworzył drzwi i kula uderzyła w ścianę, odskoczyłem. Cóż, granat wleciał, a ja powiedziałem do krótkofalówki:
- Otworzono do nas ogień, strzelamy by zabić. - zaczepiłem krótkofalówkę i strzeliłem w szczelinę od drzwi dwa razy, by ich wystraszyć. Gaz powoli się rozprzestrzenia, a ja mówię do kolegów:
- Nie czaimy się. Dodamy błyskowy, gdy ktoś podniesie broń w Waszym kierunku, napierdalać w łby. Jeżeli ktoś w ogóle coś będzie próbował podnieść, napierdalać w łby.

Dayron - 2015-06-23 00:52:19

- Zrozumiano! - odpowiedzieli SWATowcy. Niczego się nie bali, tacy już są. W końcu to elita, najlepsi z najlepszych. Przystąpili do działania. Nie ociągali się ani sekundy dłużej. Jeden odbezpieczył granat błyskowy, drugi otworzył drzwi i flashbang pięknie wleciał do środka. Zanim wbiegliście podejrzany zdążył wystrzelić do was już dwa razy. Jednak został ogłuszony i oślepiony, tym samym poddał się rzucając broń na ziemię. Nie traciliście czasu. Wiedzieliście, że trzeba działać tak szybko, jak to tylko możliwe.

Wszyscy weszli za jednym zamachem, każdy osłaniał inny kąt. Musieliście sobie nawzajem ufać, inaczej nie bylibyście wstanie przeprowadzić tej operacji. Weszliście już do ogromnego salonu, w którym rozgrywał się ten cały szajs zwany hazardem. Były automaty, fotele, stoły do pokera, bilard i inne takie. Jeden z podejrzanych, który próbował wyciągnąć broń padł na kolana bo dusił się gazem. Kasłał bez przerwy, ale to nie zmusiło go do poddania się. Powoli podnosił swój pistolet skierowany w waszą stronę. Na szczęście antyterroryści zestrzelili stawiającego opór.

Nagle zza rogu wyszedł kolejny latynos z bronią. Tyle, że to nie był kolejny cel do zestrzelenia bo właśnie przystawiał rewolwer do skroni jakiegoś mężczyzny. Skądś go znałeś. Chwila... tak! To przecież ojciec tej Amandy.
Miał kompletnie zakrwawiony płaszcz i poobijaną twarz. Musieli go tu nieźle torturować.
- Do tyłu, albo odstrzelę kutasowi łeb! - latynos przysłaniał się swoją żywą tarczą, tak aby utrudnić wam celowanie. Czterech oficerów jednostki specjalnej było przy tobie, po prostu nie mogli się doczekać, aż wpakują temu facetowi porządną serię z pistoletu maszynowego w głowę. Ten pozostały miał na oku podejrzanego, który cudem się poddał.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 01:18:54

Zaufanie to podstawa, postanowiłem obserwować ich, to pozwoliło mi osłaniać swój kąt. Na pewno wyjdę bogatszy z tej akcji, jeżeli chodzi o doświadczenie. Widząc podejrzanego, który dalej chciał strzelać, bo mimo duszenia się, już chciałem do niego strzelać, jednak SWAT mnie uprzedził. Z powrotem celowałem w swoje miejsce. Aż tu nagle... Cholera, latynos ma ojca. Spoglądnąłem po kryjomu na piątego, który osłaniał podejrzanego, który się poddał. Ma lepszy kąt od nas, ale i tak będzie ryzykował, jeżeli strzeli.
- Nie rób niczego, czego możesz żałować. Zrób mu cokolwiek, a sam zginiesz. Chcesz tego? Myślisz, że nas wystraszyć? Wpadła po Was pierdolona elita. Zrób coś mu, jak mówiłem, a zginiesz szybciej, niż zdążysz cokolwiek zrobić. Poddaj się, a wyjdziesz z tego cało, może nawet uda nam się dogadać. - nie ruszyłem się na krok, mówiąc to i celuję w niego, za pewne to samo robi SWAT.

Dayron - 2015-06-23 01:37:11

Kominiarze coraz bardziej zaciskali palce na swoich spustach, czekając tylko na moment do ataku.
- Za moich czasów do takich cwaniaczków jak ty to się strzelało. - urzekł dowódca oddziału, będąc już poważnie zdeterminowanym zabijając latynosa wzrokiem.
Wasz cel jedynie uśmiechnął się i powoli cofnął do ciemnego pokoju. Starał się być ostrożnym, żeby tylko wszystko poszło po jego myśli. Gdy myśleliście, że zaraz wam zwieje... ten po prostu poślizgnął się na mokrej podłodze. Zakładnik wykorzystał ten moment i obezwładnił podejrzanego. Jego broń poleciała wam pod nogi.
Ojciec uprowadzonej przez gang dziewczyny rzucił się na faceta i zaczął uderzać go pięścią z całej siły po twarzy.
- GDZIE... JEST... AMANDA?! GADAJ BO ONI JUŻ CI, SKURWIELU, NIE POMOGĄ! ŻADEN LEKARZ CIĘ NIE POSKŁADA! NO MÓW, KURWA! - szczerze... jeszcze nigdy nie widziałeś kogoś tak zdesperowanego i agresywnego. Załamany ojciec wyjął drugi pistolet z kieszeni gangstera i groził mu strzałem w kolano.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 01:42:24

Kurde, SWAT zaczyna chyba tracić nerwy... Nie dobrze, nie mogę sobie pozwolić, aby ktoś tutaj zginął. Podejrzany zaczyna się wycofywać - niestety, póki nie będziemy pewni swojego strzału, musimy dać mu trochę luzu. Ale... Czy ten idiota się pośliznął? I czy ten ojciec go właśnie obezwładnił?! Gdy tylko broń podleciała nam pod nogi i zobaczyłem, że ten zakładnik zaczyna po prostu go mordować gołymi rękoma, na początku... Miałem ochotę pozwolić mu zrobić wszystko, na co ma ochotę. Sam nie wiem co bym zrobił na jego miejscu... Ale przecież nie mogę! O nie, wyciągnął spluwę. Cóż.
- Taser. - szepnąłem do SWAT-u, celując w głowę ojca. Wiem, że taser go sięgnie i oby SWAT nie spudłował.

Dayron - 2015-06-23 01:52:47

To była rutynowa akcja, oddział wykonał twoje rozkazy i sięgnął po niezawodnego tasera.
Gdy tylko ojciec został potraktowany elektrodami, położył się na kolana i złapał się czegoś, żeby nie upaść.
Wszystko fajnie, poza tym, że zdążył strzelić gangsterowi w kolano. Latynos właśnie wydarł się z bólu na całe kasyno. Widziałeś jak krwawi mu noga i uwija się z bólu. Twoi kompani natychmiast skuli w kajdany tamtego bandytę i zdesperowanego ojczulka. Zabezpieczyli wszystkie gnaty i wycelowali prosto w głowę rannego latynosa. - Wygląda na to, że akcja zakończona. Może ten kolega powie nam w końcu gdzie jest dziewczyna, do chuja pana? - wrzasnął oficer.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 01:55:17

Trafili, bardzo dobrze. Nie muszę robić czegoś, czego bym naprawdę nie chciał. Tylko, że on postrzelił go, szlag... Na pewno przez to nie będzie skory do współpracy z nami. Gdy usłyszałem SWAT-owca, powiedziałem:
- Dosyć! Dzięki chłopaki, ale to nasza sprawa i wystarczy, że ja tu jeden to prowadzę i ja tu jeden powoli tracę cierpliwość! - powiedziałem, wyciągnąłem krótkofalówkę i mówię:
- Mamy ojca, dziewczyny nie ma. Musieliśmy porazić ojca, postrzelił jednego z podejrzanych, dajcie karetkę. Drugi skuty. Akcja zakończona.

Dayron - 2015-06-23 02:25:18

*Kawał dobrej roboty, Watson. Za maks. dwadzieścia minut dojadą do was. Bez odbioru.* - centrala cię pochwaliła, zresztą jak zwykle spisałeś się na medal. Oddział rozdzielił się, aby przypilnować pozostałych podejrzanych czekających na transport.

Wykrwawiający się powoli na śmierć latynos dalej uwijał się z bólu, że nie miał siły nawet spojrzeć wam w oczy.
- Słuchaj, ty no... - ledwo wykrztusił. - Nie chcę czekać do usranej śmierci w pace, dlatego powiem wam... - krzyknął próbując wytrzymać ból. - Carlos... on wywiezie dziewczynę za granicę. Jutro z rana przyjeżdża samochód. Trzymają ją na 4527 Wildrose Lane, to na przedmieściach. - powiedział licząc na łagodniejszy wyrok za to co zrobił. Ojciec Amandy wytrzeszczył oczy, a w jego oczach ujrzałeś strach.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 02:28:19

Udało się... To była niebezpieczna akcja, ale cóż - dałem radę. Nikt z mojej drużyny nie ucierpiał i to jest najważniejsze. Hmm, latynos coś gadał... Co?! Za granicę?! Cholera jasna w dupę!
- Słuchajcie, natychmiast wysłać trzy jednostki SWAT na 4527 Wildrose Lane! Powtarzam 4527 Wildrose Lane! Tam najprawdopodobniej jest dziewczyna i trzeba się strzeszczać, bo z rana chcą ją wywieźć za granicę! - niemal krzyczałem do krótkofalówki. Potem podszedłem do podejrzanego, rozerwałem koszulę i zacisnąłem na jego kolanie. Raczej nie ma siły mi nic zrobić.

Dayron - 2015-06-23 02:32:47

*Rozumiem. Zaraz powiadomię SWAT. Jakie mamy jeszcze informacje? Jacyś znani podejrzani?* - spytał cię z radia. Gangster po prostu wydarł się jak nigdy, gdy przycisnąłeś mu kolano. - POWIEDZIAŁEM WSZYSTKO! - zapewnił cię.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 02:34:32

- Posłuchaj mnie, idioto! Zaciskam Ci ranę, byś się nie wykrwawił! I lepiej powiedz, kto tam jest i ilu tam jest! Powiedz wszystko, rozumiesz? Nawet ich zasrany numer buta! - powiedziałem do niego, wyciągając pistolet, odbezpieczając i przykładając mu do skroni. Nie zabiję go, ale postraszyć go można. Chociaż... Nie, nie jestem taki - tylko go postraszę. Obyś zaczął gadać, bo nie mamy do cholery wiele czasu.

Dayron - 2015-06-23 02:42:53

- Dobra! Dobra! Uspokój się! - koleś naprawdę się wystraszył, dzięki czemu stał się gadatliwy. - Mają tam ponad 25 sztuk kałachów, do tego amunicja. Nie wiem skąd je mają, ale wiem, że spodziewają się psów i mogą ich użyć.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 02:44:30

- Mają tam pierdolony arsenał dla Al-Kaidy, 25 kałaszników i amunicja. Zaraz dowiem się więcej. - powiedziałem do krótkofalówki, po czym przyciskam mu spluwę mocniej do skroni.
- Masz pięć sekund, żeby powiedzieć ilu ich tam jest, ich imiona, nazwiska i ksywki albo strzelę Ci w łeb i powiem, że się rzucałeś, ojciec dziewczyny to potwierdzi - myślisz, że ktoś będzie wątpił w moje słowo? - powiedziałem, przybierając jak najbardziej wkurzoną minę.

Dayron - 2015-06-23 02:45:51

- Pierdol się! - w tym momencie napluł ci na twarz udając odważnego.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 02:46:52

Osz Ty skurwysynie. Wnet pociągnąłem mu z lufy w łeb - to znaczy uderzyłem, wystarczająco mocno, by go trochę uszkodzić, jednak nie na tyle, by stracił przytomność. Wytarłem dłonią ślinę i powoli mówię:
- Trzy... Dwa...

Dayron - 2015-06-23 02:50:24

- NAPRAWDĘ NIC WIĘCEJ NIE WIEM! ZOSTAW MNIE! - wyglądał całkiem poważnie.

Wyrewolwerowany Kaloryfer - 2015-06-23 02:51:32

Czy on uważa, że jestem głupi? Kurwa mać, nie wie ilu ich tam jest?
- Masz mnie za idiotę? Nie wiesz ilu tam jest Twoich kolegów! ILU ICH JEST! GADAJ, SERIO, KURWA, BO DOSTANIESZ KULKĘ JAK NIE ODE MNIE, TO OD TWOICH PRZYJACIÓŁ, JAK IM PUŚCIMY FAMĘ, ŻE TO TY JESTEŚ KONFIDENTEM!

Dayron - 2015-06-23 04:14:21

- Ech...tak naprawdę było 50 kałachów, ale połowa jest u dilera na bazarze. Sprzedaje babciom warzywa, a w wolnym czasie handluje ruską bronią. Do tej pory sprzedali dwie sztuki. Jeszcze coś... za tydzień z Kolumbii czy Brazylii, chuj wie skąd przyjeżdżają spore zapasy materiałów wybuchowych. One też pójdą na sprzedaż. I mówię ci po raz, kurwa, ostatni, że nie mam jebanego pojęcia o miejscu, w którym przebywa Carlos! Gdzie moja karetka?! - trochę się zmęczył. Poza tym właśnie uwija się z nieziemskiego bólu, więc można go zrozumieć.

*TOC, tu agent Roberson. Właśnie jadę za furgonetką należącą do podejrzanych, którzy obserwowali dom pani Nelson. Zatrzymują się w starym magazynie na West Arland. Możecie przysłać wsparcie? Jest szansa, że złapiemy dwóch klientów za jednym zamachem.* - właśnie usłyszałeś swojego przyjaciela Jamesa w radiu.

*Roberson, tu TOC. Mamy problem. Obecnie wszystkie jednostki są zajęte, ale pozostaje jeszcze Watson. Właśnie skończył akcję.*

GotLink.plbudowa maszyn speedway manager kody do gta 5