Lunch. Co innego mogą robić dwie policjantki, gdy jest spokojnie? Siedziałyście razem z Shanon w radiowozie i wcinałyście frytki i cheesburgery.
-Wiesz czym różni się kobieta od mężczyzny? - zagadnęła Shanon - Oni chyba nie wiedzą, że mają wyłączać światło, za każdym razem gdy wracam, a dałam wcześniej jakiemuś klucze do mojego mieszkania zastaję wszędzie zapalone światło, to strasznie denerwujące. W dodatku później narzekają, że rachunki pewnie są ogromne, nie mam pieniędzy i oni płacą za kolację. Mam wtedy ochotę powiedzieć, że to ich wina, bo gdyby zgasili światło wszystko byłoby w porządku... Mówią, że jestem jak ich matka, co jest okropne.
Offline
Słuchałam mojej przyjaciółki jedząc to kaloryczne ale też i przepyszne jedzenie. Podziwiałam ją że potrafi tak postępować z chłopakami. -Nie dawaj im kluczy i po sprawie. Albo zepnij któregoś kajdankami i się szybko oduczą. Poradziłam.
Offline
-Czasem mam ochotę tak zrobić i mam też ochotę powiedzieć, że skoro słyszą to całe życie to czy naprawdę są za głupi by to zrozumieć? Ale korzystam z grzeczniejszej wersji... - zaśmiała się. Przez chwilę humor Wam ustąpił - A co u Ciebie i Lorena? - zapytała już poważniej, bo wiedziała, że ostatnio nie układa się najlepiej.
Offline
- To są faceci, oni nie myślą mózgami. Powiedziałam. - Ty i grzeczna wersja? No nie wierzę. Zaśmiałam się. Gdy spytała o mojego męża mina mi zrzędła. Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam w okno po mojej stronie. Nie wiedziałam co jej powiedzieć.
Offline
-Rozmawiacie o uczuciach? - dopytywała Shanon - Wiesz pary czasem się kłócą, to taki etap.... - próbowała uspokoić Cię przyjaciółka.
Przypomniałaś sobie Waszą ostatnią kłótnię przy Carlu, waszym synu. Loren zarzucał Ci, że nie wie, czy jeszcze Ci na nich zależy, na Waszej rodzinie. Bardzo Cię to zabolało.
Offline
- Wiele razy chciałam, ale nie chciał ze mną rozmawiać. Uważa że nie zależy mi na naszej rodzinie właściwie wykrzyczał mi to przy dziecku... Powiedziałam cicho do przyjaciółki nie patrząc się na nią, w moich oczach pojawiły mi łzy.
Offline
Waszą rozmowę, niestety lub stety przerwał głos w radiu policyjnym:
"Do wszystkich jednostek, pościg za samochodem, policja z Linden prosi o wsparcie, kierują się na wschód"
Po takim komunikacie Shanon zaczeła szybko chować jedzenie, by nie przeszkadzało podczas szybkiej jazdy - Ty siedziałaś za kierownicą.
Offline
Jechałyście bardzo szybko we wskazaną stronę, radio nadawało dalej:
"Ścigani są biali mężczyźni, strzelali do policjanta. Do wozów numer 1 i 3, droga numer 18, 3 kilometry od międzystanowej"
Za wami zaczął jechać drugi wóz policji, zatarasowali drogę, by nikt nie mógł przejechać, byli tam wasi znajomi i nadali sygnał, że już jesteście na miejscu.
Razem z Shanon rozłożyłyście specjalne druty, by przebić opony uciekinierom, wystarczyło chwilkę poczekać...
Mężczyźni z drugiego wozu wysiedli i przygotowali broń.
-Ehh gonią za tymi idiotami po polnych drogach - westchnął starszy ciemnoskóry mężczyzna.
-Może będziemy w telewizji - podekscytował się drugi, sporo od niego młodszy.
Offline
Nim zdążyliście cokolwiek zrobić usłyszeliście sygnały policyjne. Prosto na Was jechał ścigany samochód, a za nim dwa samochody policyjne. Ścigani jechali tak szybko, że zahaczyli o kolce, które ustawiłyście z Sharon i wpadli w poślizg.
Niestety ich samochód spadł z hukiem z drogi i obrócił się kilka razy tracąc wiele swoich części.
-O k*rwa - powiedziała Sharon widząc co się wydarzylo.
Ścigany samochód leżał w polach obok na dachu.
Offline
Shanon powstrzymała Cię
-A jeśli żyją? Mają broń, może się stać coś złego, powoli - powiedziała wyciągając przed siebie broń. Chwilę później zobaczyłaś, że rzeczywiście drzwiczki samochodu powoli się otwierają. Wszyscy policjalnci byli w pogotowiu, by zacząć strzelać...
Offline
W pewnym momencie poczułaś, że zdążył postrzelić Cię w bok, tuż obok żeber - na szczęście miałaś kamizelkę odporną na kule. Wywróciłaś się, a reszta policjantów strzelała w niego dalej... Mężczyzna zostal poważnie postrzelony w wielu miejscach, kilka sekund później drugi z nich, który również strzelał w waszą stronę...
-Ricki! Ricki, nic Ci nie jest! - Shanon podbiegła do Ciebie zaniepokojona.
Offline
Gdy wstałaś i odwróciłaś się w stronę Shanon poczułaś, że coś rozrywa Twój bok, którego nie chroniła kamizelka... Musiało ich być trzech. Ból był straszny, upadłaś i bardzo mocno krwawiłaś.
Shanon od razu strzeliła do trzeciego mężczyzny i rzuciła się do Ciebie
-Ricki! Dostała!! Leon, wezwij karetkę!! - wołała Twoja przyjaciółka - Mamy rannego policjanta!! - zwróciła się do Ciebie - Patrz na mnie, nie opuszczaj mnie, nie umieraj...
Offline
Całe życie przelecialo mi przed oczami gdy oderwałam. Poczułam jak zwalnia czas gdy upadłam na ziemie. Gdy czułam że słabne powiedzialam mojej przyjaciółce by powiedziała mojej rodzinie że ich kocham i by ich za mnie przeprosiła.
Offline
Straciłaś przytomność.
Powoli zaczęłaś się wybudzać w szpitalu, akurat odwiedziła Cię Shanon z kwiatami
-Cześć - mówiła do Ciebie jakbyś spała - To znowu ja, przykro mi. Wiem, że powtarzam to za każdym razem. Wszyscy się zrzucili - wskazała na kwiaty - Podrawiaja Cię. Mamy nadzieję, że do nas wrócisz. Linda i Diana je wybrały, pewnie się domyśliłaś. Postawię je na stoliku...
Offline
Leżałam w łóżku oblała, nie miałam ochoty otwierać oczu. Gdy słuchałam moją przyjaciolke to się wzruszyłam -Zawsze mówisz do śpiących ludzi? Spytałam i otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do niej.-Zlapaliscie ich?
Offline
Jednak gdy otworzyłaś oczy nikogo wokół nie było. Zobaczyłaś kwiaty na stoliku obok, były wysuszone, a zegar na ścianie nie działał. Miałaś osobny pokój, byłaś popodłączana do różnych urządzeń i wszystko bardzo Cię bolało... Wokół panowała cisza...
Offline
Wstawanie było bardzo bolesne, a Twoje nogi niezwykle słabe... Niestety upadłaś, bo nie mogłaś utrzymać równowagi - byłaś bardzo głodna, ale przede wszystkim spragniona...
___________________________________________________________________________
Oglądałaś?
Offline
Okej, zrobię trochę inaczej
______________________________________
Miałaś szczęście, że woda w kranie była, więc mogłaś zaspokoić pragnienie. Gdy wyjrzałaś za okno zobaczyłaś kilka osób, które nie poruszały się w naturalny sposób i miały wiele krwawych ran...
Offline