Historia dopiero się zaczyna. Rodzice zostali - ludzie lubią czuć się bezpiecznie, a przynajmniej ich większość. Jak oni sobie dawali radę kiedyś, bez maszyn? Dziwne, że ten gatunek przetrwał tak długo. Samolubni egoiści nie wiedzieli czego się spodziewać na innych planetach - pierwszy cel - planeta Xennon. Lot tam miał zająć dwa dni, więc to wystarczający czas, by poznać innych uczestników podróży, którzy zostali wybrani jak Ty.
Offline
Westchnęłam i zaczęłam wszystko przeglądać.
- Siema - przywitałam się luźno z resztą załogi.
Podrapałam się po głowie, przeglądając papiery.
- To jak się nazywacie? I czym będziecie się zajmować? Ja jestem Nadia Dynamo, technik od spraw kursu i kontroler - powiedziałam krótko.
Offline
-Jestem Tamara - przedstawiła się krótko ostrzyżona dziewczyna - Odpowiadam za sprzęt i samą drogę.
Udało Ci się spotkać tylko ją - reszta zapewne ukrywała się w swoich pokojach. Większość z tych ludzi to odludki, samotnicy, geniusze w swoich dziedzinach, stworzeni do podróży.
Offline
- A to będziemy w sumie pracowały dość często razem - powiedziałam do niej i uśmiechnęłam się lekko.
Ładny zespolik, będzie zero pracy grupowej ale przynajmniej łatwiej mi będzie w razie czego użyć mocy. Też po chwili poszłam do swojego pokoju by nieco się rozpakować.
Offline
W pokoju stawiłaś się tylko Ty - widocznie tylko Ciebie wezwali. Na ekranie w pokoju głównym pojawiła się mapa planet - na jednej z nich, którą właśnie mijaliście działo się coś niedobrego. Zobaczyłaś przybliżenie na punkt wskazany na mapie: piękna blondwłosa dziewczyna z mocno świetlistą skórą walczyła z czymś ogromnym - nie wiedziałaś co to było - prawdopodobnie jedna z istot z innej planety.
Offline
- Leo to ty mi to chciałeś pokazać? - spytałam się tylko w powietrze wiedząc, ze mój mechaniczny przyjaciel i tak słyszy.
Jeśli w ogóle maszyna może być przyjacielem - kwestia sporna. Przygryzłam lekko wargi i przyglądałam się temu przez moment.
- Kapitanie mam pozwolenie na interwencje? - zadzwoniłam do wymienionej osoby.
Offline
- Oki już tam idę - powiedziałam jak zwykle beztrosko.
Mimo wszystko uwielbiam wkurzać wyższych rangą wiedząc, że i tak jestem najlepsza na tym stanowisku. Ruszyłam do hangaru, gdzie stał jeden z myśliwców i jak wszystko było gotowe to tam wsiadłam. Zaraz po tym start! Jak byłam na tyle blisko to zrobiłam skan owego potwora i wymierzyłam w niego kilka rakiet.
Offline
Potwór stał bardzo blisko dziewczyny - walczyła z nim dzielnie, ale jednak jego postura sprawiała, że on miał przewagę. Wycelowanie w niego rakietami nie było najlepszym pomysłem, bo mocno zraniłaś dziewczynę, a monstrum rozpłynęło się w powietrzu.
Offline
Inaczej też by mogła skończyć marnie. Szybko ląduję i dopadam do niej, sprawdzając co z nią jest i tak by kamera tego nie zarejestrowała leczę jej najgorsze rany.
- [b]Tylko ani słowa...[b] - powiedziałam tylko, w sumie nie wiem w jakim języku mówi.
Po tym szybko biorę ją na pokład statku.
Offline
Dziewczyna była nieprzytomna, miała kilkanaście otarć i głęboką ranę w ręce, w któej mimo wszystko trzymała dziwny srebrny przedmiot przypominajacy sztylet.
Kiedy wróciłaś czekali na Was już lekarze i Twój kapitan. Od razu zabrali dziewczynę ze sobą.
Offline
-Więcej rozsądku Dynamo - powiedział mężczyzna - Nie działaj więcej tak drastycznie bez rozkazów.
Kapitan odszedł nawet nie powiedziawszy że dobrze się spisałaś, ani po co sprowadzono tą dziewczynę. Była nietypowo piękna, ale też nie była istotą ludzką. Widziałaś że zabrali ją do pojedynczej sali leczniczej.
Offline
W środku nocy uslyszałaś jak ktoś wchodzi do Twojego pokoju - wystarczyło lekko uchylić powieki by wiedzieć, że to złotoskóra dziewczyna, którą uratowałaś.
-Chciałam Ci podziękować - powiedziała bardzo subtelnie.
Offline
Spojrzałam na nią z lekka nieprzytomnie i po chwili usiadłam, przecierając oczy.
- Nie ma za co - powiedziałam tylko do niej. - Podejrzewam raczej cię sami nie wypuścili? - zauważyłam.
Ludzka mentalność: co jest nie ludzkie lub nie z ziemi zamykać w laboratorium.
Offline
- W sumie to po pierwsze taki miałam rozkaz, a po drugie cóż, nie lubię kogokolwiek zostawiać na pastwę losu - wysunęłam jej fotel by mogła sobie usiąść. - Wypuściłam kilka rakiet na stwora z którym walczyłaś, a potem opatrzyłam rany - skłamałam to odnośnie opatrywania, bo po prostu wyleczyłam co najgorsze swoimi mocami.... - Tak w ogóle to kim jesteś? I jak się nazywasz? Ja jestem Nadia Dynamo - przedstawiłam się jej.
Offline
-Jestem Lu Sai - przedstawiła się. - Czy lecicie może na Xennę? Odbędzie się tam kurs dla wojowników. Wszystkie najważniejsze osobistości się tam zgromadzą. Przyjmują najlepszych z najlepszych, każda planeta ma swoich reprezentantów. Ja pochodzę z Sombi, to planeta najbliższa słońcu.
Offline
- Właśnie tam jest nasz pierwszy kurs - powiedziałam do dziewczyny. - Tylko nie wiem akurat po co dokładnie, nasza wyprawa jest głównie naukowa - wyjaśniłam tylko. - My jesteśmy z Ziemi - dodałam.
To ciekawe co ona opowiada... Kiedyś może i bym chętnie wzięła udział w czymś takim. Ale teraz... Staram się ukrywać.
- Choć ciekawe czy może im coś odstrzeliło i mają kandydata do walki - powiedziałam.
Offline
-Waszych ludzi nigdy nie było na Xennie. To miejsce tylko dla wyjątkowych, może kogoś eskortujecie, kogoś kto ma się tam szkolić, a o tym nie wiecie. Inaczej chyba mnie byście nie uratowali - dodała dziewczyna - Ta planeta to najbardziej niezwykłe miejsce i wątpie by osłona was przepuściła bez celu. Cała Xenna otoczona jest specjalną barierą, którą przekroczyć mogą tylko kandydaci do nauki. Mogę Ci pokazać.
Offline
Chwilę później razem z Lu Sai znalazłaś się na pięknej zielonej polanie otoczonej przed drzewa. Polana była na górce z której dojrzeć można było niezwykły tajemniczy zamek z kamienia, otoczony murem.
-To szkoła. Będę tu jutro, wyczuwam że nie jesteś zwyczajną ziemianką. - powiedziała złotoskóra dziewczyna.
Offline
Zrobiłam tylko duże oczy.
- No ten... Dość dużo do opowiadania odnośnie tej mojej specyficzności - powiedziałam tylko dając do zrozumienia że wiem co jest ze mną grane.
Ale i tak byłam bardzo zrezygnowana. Jejku...
Offline