Dyrektorka sprawdziła coś w papierach.
-Przykro mi Nadio, ale dziś będzie to niemożliwe... Portal do Ziemi, nie jest jeszcze gotowy.. Do tej pory nikt z tamtej planety nie był w naszej szkole, więc wszystko jest jeszcze w przygotowaniu... Możesz skorzystać jedynie z rozmowy..
Offline
Na stołówce byłyście tylko we trzy...
-Jest tylko Geraldine, bo inni nauczyciele już wyjechali... - westchnęła Lu popijając kawę
-No pewnie! - koło was stanął wasz nauczyciel transformacji.
-Oo profesor Pollus, pan tez wyjeżdża? - zapytała Lu Sai widząc, że trzyma torbę w ręku.
-A czemu by nie? Też mam mamę - wyjaśnił z uśmiechem - Jak wszyscy. - dodał i wyczarował sobie w ręku różę, z którą wymaszerował ze stołówki. - Na razie! - rzucił do was tylko.
-I już go nie ma... - podsumowała Megan
-A Ty dlaczego nie jedziesz do domu? - zapytała Cię Lu.
Offline
- Bo nie ma portalu jeszcze... - powiedziałam tylko, biorąc sobie jakieś tosty i usiadłam z dziewczynami.
Zaczynam z wolna jeść i myśleć, tsa czyli trzeba zadzwonić... Ale gdzie tu telefon w sumie? Myślę też nad owym snem, gdzie mnie tamta kobieta chciała zabrać?
Offline
-Ja nie obchodzę tego święta... - powiedziała cicho Lu - Nie mówiłam nikomu, ale moi rodzice się rozwodzą.. Tak, król i królowa Słońca już się nie umieją dogadać.. No to teraz już wiecie... A Ty? Co z Tobą Megan? - zapytała Lu.
-Ja już od bardzo dawna nie obchodzę tego święta, bo niestety nie mam z kim.. Straciłam mamę kiedy byłam jeszcze mała..
-Megan, nie gniewaj się, że pytałam... - powiedziała Lu nieco speszona..
-Nie musi Ci być przykro, skąd mogłaś wiedzieć? Dla mnei to trochę smutniejszy dzień niż inne, ale co tam, życie się toczy, nic na to nie mogę poradzić.. Mogę tylko wspominać - powiedziała Megan ze łzami w oczach
Offline
Po chwili podeszłam do Megan i ją utuliłam.
- W sumie wiem jak to jest... Poprzednią rodzinę przecież też straciłam... - powiedziałam cicho i westchnęłam. - W sumie ciekawe co jakbym próbowała się dostać do ich świata - dodałam w pewnej chwili.
Znowu się rozsiadłam zamyślona i dojadałam śniadanie. Nie ma co, ja też nie mam fajnie pod względem rodziny...
Offline
Lu przytuliła się do was.
-Moje drogie, jest piękny dzień! - zawołała w pewnej chwili Lu i wstała - W mieście jest festyn, muzyka, tańce!
W tym momencie Lu Sai dostała wiadomość na urządzenie przypominające telefon, odczytała ją od razu.
-Super! Dostałam wadomość od Sovera, mojego ulubionego księcia. Będzie w mieście z kolegami i zaprasza nas na bal róży dziś wieczorem!
Offline
Godzinę później Lu wyciągnęła Cię ze sobą na miasto, na spotkanie z chłopcami.
Dziś wszystkie ulice były zapchane, ale w tłumie dostrzegłyście Beliefa, Sovera i Rebela. Pomachali do was, byście jak najszybciej do nich podesżły.
Offline
-Wszystko w jak najlepszym porządku - uśmiechnąl się Belief do Ciebie, a Lu od razu podbiegła do księcia Sovera.
Dosłownie kilka sekund później ktoś zrzucił z nieba całe setki róż, jedną z nich Sover podarował twojej przyjaciółce. Belief wydawał się trochę zakłopotany, a jednocześnie cieszył się na twój widok
Offline
Zerknęłam tylko na Lu i Beliefa, Ci to mają dopiero pomysły.
- No to świetnie, u mnie znowu trochę się działo - powiedziałam tylko. - Ale tak to jest super, to idziemy gdzieś bez nich czy się raczej ich trzymamy? - spytałam chłopaka, zasypując go swoją gadaniną.
Offline
-Możemy iść dalej, co? - podszedł do Was Rebel przerywając rozmowę.
Nagle usłyszeliście jak ludzie wiwatują! Niedaleko was organizowano wyścig na latających motocyklach
-Super, daj gazu! - zaczął wołać Belief gdy podchnęliście się trochę bliżej by wszystko pooglądać. - Przygotowują się do wyścigów - wytłumaczył Ci chłopak.
Offline
A więc wszystko jasne. Stoję zaraz obok chłopaka i się rozglądam, nie jestem jakimś wiernym kibicem czy coś... Stanęłam więc i ustawiłam się tak by mi było po prostu wygodnie, a tak to rozglądam się po ludziach wokół i w ogóle.
Offline
-Nawet nie mają pojęcia że tylko tracą czas - prychnął Rebel.
-Też staję do wyścigu - stwierdził Belief i założył ręce na piersi.
-Ej, mówiłem to wyłącznie o sobie - odparł Rebel - To znaczy, że już za chwilę przejadę linię mety jako pierwszy, a wy będziecie mogli patrzeć jak wygrywam
-Rebel, my w tym roku też bierzemy udział w wyścigu - przypomniał Belief
-No i świetnie, ja tylko ostrzegam, ten wyścig jest mój.
-Zobaczymy - podsumował książe
Offline
A więc Belief bierze udział, no to wszystko zmienia!
- A ja twierdzę, że to Belief skopie wam tyłki- machnęłam tylko ręką rozbawiona i uśmiechnęłam się do chłopaka.
Co jak co ale może będę brała czynny udział w dopingu.
Offline
-Sover.. Czy to niebezpieczne? - zapytała z troską Lu.
-Nie, mamy dobry sprzęt - odpowiedział na jej pytanie Belief i uśmiechnął się do Ciebie.
Dosłownie chwilę później jeden ze ścigających się stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w barierę zabezpieczającą, która odgradzała tor od kibicujących.
-No... Widzicie, tor jest za barierą bezpieczeństwa - zażartował Belief.
Offline
-No jasne, to nowe wyzwanie - powiedział Belief z uśmiechem - Ale mamy jeszcze trochę czasu, więc przejdźmy się, może dzieje się coś ciekawego - zaproponował.
Nie czekając długo, całą paczką ruszyliście przez tłum.
-Dziś wieczorem są tańce, więc proszę, jedź ostrożnie - słyszałaś jak Lu mówiła do Sovera
-No cóż spróbuje... Ale zrozum, że jeśli mam dać mu nauczkę to muszę dodać gaz do dechy - wyjaśnił książę wskazując na Rebela.
-Nic z tego chłopcze - podsumował Rebel.
Offline
Westchnęłam jedynie i idę zaraz obok Beliefa.
- No ogólnie to szykuje się niezłe kibicowanie - stwierdziłam rozbawiona.
Cóż, ogólnie fajnie choć wolałabym pójść gdzieś do cichszego i spokojniejszego miejsca, nienawidzę tłumów...
Offline
-Hej Rebel, nikt Cię nie dopinguje? - zapytał książę Sover - Lu Sai przyszła ze mną, Nadia jest z Beliefem, a Ty nie masz nikogo
-Mogę mieć każdą dziewczynę - odrzekł poddenerwowany Rebel. - Założysz się?
-A o co Rebel? - zapytał Belief
-Ja wybieram stawkę - odparł - Jeśli wygram wyścig poproszę którąś z waszych czarodziejek, żeby poszła ze mną na bal
-To niemądre - zaśmiał się Belief.
-Ooo czyżby? W takim razie mogę wybrać... Nadia, układ stoi? - Rebel spojrzał na Ciebie
Offline
Zrobiłam duże oczy.
- Ale dlaczego ja? - pisnęłam tylko. - Nie ja się nie piszę - pokręciłam tylko głową, chciałam przecież iść z Beliefem...
I jak zwykle na mnie... No ładnie... Spojrzałam tylko na resztę dziewczyn i miałam w sumie zamiar stąd nawiać.
Offline