Po tamtych wydarzeniach obudziłaś się w jakiejś celi za kratami, do której docierało trochę światła. Słyszysz kroki kierujące się w twoją stronę, nie wiesz czy powinnaś się bać czy cieszyć, że w końcu ktoś ci pomoże. Nagle za kratami ujrzałaś wysokiego mężczyznę w kamizelce i z metalową opaską na czole z jakimś znakiem. - Wreszcie się obudziłaś! Wiesz co przez ciebie się stało?!
Offline
Obudziłam się w mrocznej celi. Nie mam pojęcia co takiego ze mną się stało, do tego pamiętam tylko urywki z tego jak się odrodziłam... A nie, nawet tego nie kojarzę. Wtedy usłyszałam, że ktoś przychodzi. Może on mi powie o co chodzi. Potarłam sobie czoło. Głowa mnie boli...
- Nie, nic nie pamiętam, a co zrobiłam? - spytałam się tylko mężczyzny zdziwiona i przekrzywiłam głowę, nie do końca jeszcze kontaktując.
Offline
Mężczyzna patrzył na ciebie wrogim wzrokiem. - Pewnej nocy w okolicach naszej wioski pojawił się Ogoniasty Demon, który zaczął niszczyć wszystko co stanęło mu na drodze. To TY jesteś tym demonem tylko w ciele człowieka! - wytłumaczył.
Offline
Chwilę patrzyłam się na niego jak na wariata.
- Że jakim demonem? - spytałam się tylko z lekka głupio.
To nie pamiętam aż tyle? Poza tym niszczenie wszystkiego na mojejddrodze to nie pasuje do mnie... Popatrzyłam się po sobie. Faktycznie, wyglądam jak człowiek.
Offline
- Najwyżej postawiony rangą ninja w naszej wiosce. Dowodzi nami wszystkimi. - po chwili weszliście po schodach do okrągłego pomieszczenia z biurkiem, szafkami i widokiem na całą wioskę. Stoi tu młoda kobieta o dużym biuście.
Offline
- Aha... - powiedziałam tylko krótko na słowa tego mężczyzny.
Zaraz, to to są ninja? Coraz bardziej zastanawia mnie gdzie wylądowałam. Po chwili wchodzimy do gabinetu owego hokage, a raczej owej hokage... W sumie jakby patrzeć na jej biust to... czy ona czasem sobie go nie poprawiła? Ale dobra, lepiej nie drażnić w razie czego takimi stwierdzeniami na głos. Nic się póki co nie odzywam.
Offline
- Wiesz, że jesteś nosicielem Ogoniastego Demona? Do tej pory nie wiemy jak to się stało, ale niedawno sporych rozmiarów bestia zaatakowała Kraj Ognia niszcząc góry, lasy i okoliczne wioski. Udało się jednak uspokoić demona i jak widać wrócił do swej ludzkiej formy. - opowiadała kobieta. - Takich ludzi, którzy posiadają w sobie bestię nazywamy Jinchuuriki. Mieszkańcy boją się ich bo stwarzają ogromne zagrożenie dla społeczeństwa jeśli stracą nad sobą kontrolę. To też jeden z powodów, dla których nie powinnaś rozpowiadać o tym każdemu. Nikt nie wie, że to ty jesteś tym demonem, który zaatakował i niech tak pozostanie. - odezwał się ninja obok. - Dlatego pójdziesz do celi i przeczekasz, aż zastanowimy cię co z tobą zrobić. Wyssanie z ciebie chakry bestii jest równoznaczne z twoją śmiercią, ale poszukamy też jakichś innych sposobów. Jakieś pytania? - spytała hokage.
Offline
Tak więc wszystko zostało mi wyjaśnione.
- Nie mam więcej pytań - mruknęłam tylko i nie wiedziałam w sumie co więcej powiedzieć, wychodzi na to, ze jestem jakimś... potworem?
Po tym wracam z lekka zrezygnowana do celi.
Offline
- Dobrze! Wyprowadzić! - rozkazała pani hokage. Jej podwładny natychmiast zakuł cię w kajdany i poprowadził na łańcuchu do celi. Tym razem była to inna cela, bardziej cywilizowana. Tamta, w której się obudziła była całkowicie pusta. Strażnik sięgnął po swoje klucze zawieszone przy pasie i otworzył kraty. Następnie rozkuł ci kajdany i kazał wejść, po czym zamknął celę i odszedł. Za kratami był długi ciemny korytarz, którego oświetlało zaledwie kilka pochodni. Zobaczyłaś też, że znajdują się tu też inne cele, ale o ich lokatorach nic nie było ci wiadomo. Wiedząc, że spędzisz tu jakiś czas zaczęłaś rozglądać się po swym malutkim pokoiku. Było tu łóżko piętrowe, świece, które wystarczająco oświetlały celę, krzesełko ze stolikiem, komoda i niewielki regał na książki i inne. Do tego miałaś kibelek i zlewik. Żadnych okien, więc czułaś się trochę niepewnie. Po jakimś czasie przyszedł do ciebie strażnik więzienny i podał ci przez kraty tacę z jedzeniem. To jakieś japońskie jedzenie, ryż, mięso, sałatka, makaron i karton mleka. Do tego były oczywiście sztućce, ostry nóż i widelec.
Offline
Po chwili zajęłam dolne pięterko owego łóżka i westchnęłam. No to ładnie teraz wylądowałam... Miałam zamiar się położyć, kiedy przyniesiono mi jedzenie. Wzięłam tacę, usiadłam na łóżku po turecku i zabrałam się za jedzenie.
- Ładnie wylądowałam po śmierci... - mruknęłam tylko, zabierając się spokojnie za jedzenie.
Zanosi się na to, że posiedzę tu dość długi czas. Staram się sobie przypomnieć cokolwiek z tego jak znalazłam się tutaj. Wreszcie jak zjadłam to odłożyłam tacę i położyłam się na łóżku, z oczu pociekły mi łzy. Mam nadzieję nie zrobili nic rodzicom..
Offline
Leżąc w łóżku usłyszałaś dziwne pukanie zza ściany i wtedy nagle do twojej celi wpadła mała kuleczka papieru. Po jej rozwinięciu zobaczyłaś, że jest coś tam napisane bardzo brzydkim charakterem pisma. "Za zlewem" - to właśnie było napisane. Co mogło to oznaczać?
Offline
- Hmmm? - zdziwiłam się tylko.
Wzięłam kuleczkę i ją rozwinęłam. Po tym jak zobaczyłam ów napis to nieco zdziwiona podeszłam do zlewu i postanowiłam sprawdzić co tam takiego mogłoby być. Po co ktoś miałby wysyłać mi wiadomość?
Offline
To było dość dziwne, ale po chwili postanowiłam spróbować nożykiem czy brzegiem łyżki albo widelcem odkręcić owe śrubki. To raczej z mojej ciekawskości a nie, że chcę stąd uciec i zrobić sobie większy problem niż to możliwe.
Offline
Nóż niestety w każdej chwili mógł się złamać, ale coś tam udawało się wykręcić. Musiałaś to zrobić, aż w sześciu miejscach, to całkiem dużo bo trzeba się tu wykazać precyzyjnością i cierpliwością. Po jakiejś godzinie odkręciłaś cztery, a przynajmniej tak ci się wydawało. Gdy chwilę odpoczęłaś usłyszałaś kroki idące przez korytarz.
Offline
A więc szybko przykręcam palcami dwie śrubki tak by po prostu się trzymały, pozostałe wrzucam do kieszeni i tak siadam na stole, niby to bawiąc się sztućcami z nudów. Nie chcę być nakryta... Może też akurat to ktoś do mnie? Nie raczej nie, nie tak szybko...
Offline
Wróciłaś do pracy. Większość części wydaje się być odkręcone już wcześniej, to pewnie dlatego tak łatwo ci poszło. Po jakichś dwudziestu minutach zlew można było normalnie wyciągnąć mimo, że jeszcze jedna śrubka trochę się trzymała. Za owym zlewem znajdowała się pękająca ściana.
Offline
Wreszcie postanowiłam to pchnąć, ale nie za mocno, przecież nie chcę by nagle cały kawałek ściany wyrypał sie do sąsiedniego pokoju. Kto to w ogóle wymyślił? Jakieś tajne przejście czy po prostu nuda?
Offline